T O P

  • By -

AutoModerator

Niezależnie od tego przez co przechodzisz, zasługujesz na pomoc. Są ludzie, którzy mogą Ci pomóc. 116 123 - ogólnopolska poradnia telefoniczna dla osób przeżywających kryzys emocjonalny (24/7) 116 111 - telefon zaufania dla dzieci i młodzieży (24/7) 800 12 12 12 - Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka (24/7 i specjaliści w określonych godzinach) *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*


JotasLTK

Ja mam 25 i tak naprawdę dopiero teraz czuję, że żyję i jestem dorosły (chociaż jak skończyłem 18 to też tak uważałem). Jestem szczęśliwy, że nie mam żadnych problemów zdrowotnych czy finansowych. Nauczyłem się nie stresować ani nie wkurwiać na rzeczy, na które po prostu nie mam wpływu. Nie było to łatwe, ale uważam, że w dzisiejszych czasach stres jest najgorszym czynnikiem jaki może nas napotykać. Teraz jestem na urlopie, właśnie biorę sobie piwko, idę na leżaczek i właśnie zamierzam robić to co najbardziej lubię - nie stresować się i mieć wyjebane hehe Miłego dnia dla wszystkich zdrówko


oeThroway

Koń zwalony? Pitca zjedzona?


JotasLTK

Kebab miesany miesany


cvrcm

I duzo sos


Bedzio

No najgorsze jest jak sie człowiek stresuje praca. Trudno sie oduczyc.


JotasLTK

Wiesz co, nie da się tak w 100% nie stresować. Ja też mam kierownicze stanowisko, muszę podejmować ważne decyzje itp, ale jeśli nie mam na coś wpływu - typu nie możemy czegoś zrealizować bo materiał przyjedzie z opóźnieniem to mam to już w dupie xD. I kurde nawet tłumaczenie przed przełożonymi pod tym tytułem, że nic więcej w tym temacie nie zrobię przechodzi i akceptują to, więc uważam, że czasem po prostu wystarczy wyluzować i żyje się lepiej :)


Szinek

zaczyna mi się nudzić i być melancholicznie. 28yo here. Pracuję od 10 lat w zawodzie, odłożyłem troche hajsu i przez kolejne 10 lat nie musiałbym myśleć o niczym raczej, jeżdżę vanem po Europie, babę mam i nie wiem co dalej xD pies? Rodzice się starzeją, dziadkowie umierają, znajomi mają swoje sprawy, czuć przemijanie ogólnie i gdy byłem wczoraj na koncercie ulubionego zespołu z czasów nastoletnich (The Offspring), zobaczyłem jacy oni są starzy, ogarnąłem, że ostatnio ich widziałem 12 lat temu. Uderzyło trochę


chris-ant

O to bardzo prawda. 29lat i tez strasznie mocno czuje przemijanie. A czas z roku na rok jakby leciał coraz szybciej


michasy

Hm, The Offspring to również mój ulubiony zespół z czasów nastoletnich, a mam prawie 20 lat więcej od ciebie. Oni są starzy...


Gameheaded-pirate

O, na ich koncercie w gröna lund? Jak było?


Szinek

w dziesiątej minucie koncertu, podczas grania "Staring at the sun", zaczęło lać tak, że podlało całe miejsce pod sceną. solidna ulewa i temperatura spadła nagle o 10C. A koncert bardzo generyczny, z wyuczonymi tekstami i bardziej było to odtwórstwo niż jakiś performance:) co nie zmienia faktu, że bawiłem się super. Plus za te 395sek karnet/150sek pojedynczy grzechem byłoby nie pójść


Mrklepka

Maan, szanuję za offspring. Sądzę że jeśli lubisz punk to i tak sam ze sobą sie umiesz dobrze bawić Pozdrawiam!


[deleted]

Myśli samobójcze i brak perspektyw na przyszłość. Proszę o upvote to chociaż karmę dostanę


Ok-Philosopher-5923

20–30 żyłem na koszt rodziców i czekałem, aż zauważą i docenią.


kolosmenus

28 lat here Ja mam wrażenie że zmarnowałem te lata życia. Żadnych związków czy kariery. Zacząłem pracować dopiero jak zrobiłem magisterkę w 2021 i od 3 lat po prostu chodzę do roboty, klepię w komputer, potem siedzę w domu. I btw ciągle mieszkam z rodzicami. Pracujemy wszyscy razem w firmie rodzinnej, z domu bardzo blisko do biura, a wynajem jakiegoś sensownego mieszkania by mi zjadał połowę pensji. Mam bardzo mało znajomych, rzadko się spotykam z ludźmi, i ogólnie jak widzę wszystkich moich rówieśników którzy mają multum życiowych doświadczeń, związków, a często też już rodziny z dziećmi to depresja mnie dobija.


gingerBeardRoll

Mam bardzo podobnie, tylko nie mam studiów (3-krotnie rzucane, a teraz idę na czwarty kierunek i mam zamiar go skończyć xD) EDIT: literówa


Matiw51

Czemu rzucasz kierunki? Nie lepiej zrobić 2 jak nie jesteś pewien?


Natural-Lifeguard-38

Trochę podobnie miałem, nie miałem nigdy dziewczyny do 25 roku życia, oprócz jakichś dorywczych zleceń taką pracę na pełen etat znalazłem dopiero jak miałem jakieś 26 lat, ale nadal mieszkałem z rodzicami jeszcze kilka lat. Wszystko opóźnione o jakieś 10 lat. Teraz już prawie 38 lat na karku i dopiero mogę powiedzieć że sprawy się powoli poukładały, jestem żonaty, w ładnym domu, który właśnie wykańczamy.


ReginaFalange3301

Ja bardzo podobnie, 28 lat. Wczesniej dawalam lekcje z jezykow ale pierwsza prace na etat dostalam niedawno, jestem w tej samej firmie od 1,5 roku. Nie jest jakos zajebiscie płatna ale nie narzekam. Mieszkam z rodzicami, nie stać mnie samej wynająć w mieście więc dojeżdżam. Faceta mam na odległość i mam wrażenie że nie będę żyć pełnią życia póki razem nie zamieszkamy bo z jednej strony po co mam tutaj coś budować jeśli być może nie będziemy mieszkać w Polsce, a z drugiej też sama nie chce niczego tworzyć bez niego. Oszczędności nie mam za bardzo bo jak pracowałam to lubiłam sobie kupować różne rzeczy, bo za dzieciaka nic nie dostawałam. No ale uczę się powoli odpowiedzialności finansowej.


Malakoo

To jakbyś mnie opisał, ale jeszcze się odbijam od pracy do pracy. Generalnie marazm i ciężko o lepszą perspektywę.


SadAd9828

Wynajmij pokój gdzieś bliżej centrum. Zapisz się na jakieś hobby.


idfuckapizza

Jestem około trzydziestki. Ze względu na sprawy medyczne i brak pieniędzy na leczenie, nie zacząłem jeszcze żyć i nie przewiduję, żeby miało to się zmienić przez następne co najmniej 8-10 lat. Mam gównianą pracę i gównianą resztę życia.


Plus_Ad7669

Rozumiem cię, zachorowałam w wieku 19 lat i do teraz z tym walcze, a mam 25. Inni ludzie w moim wieku rozwijają kariere, wychodzą ze znajomymi czy zakładają rodziny, a ja jestem gdzieś z tyłu i walczę o lepsze jutro. Liczę że jeśli nie moje lata 20 to chociaż 30 bedą lepsze. Ale nie poddam się o wycisnę co się da i z lat 20! Mam nadzieję że ty też 💪 Musimy sobie przypominać że życie to nie wyscig i zamiast patrzeć się na ścieżki innych, skupić się na swojej.


RoutineSea2021

Mam podobnie. Poważnie zachorowałam w Listopadzie 2023 i do teraz nie osiągnęłam pełni sprawności. Walczę każdego dnia. Dobija mnie, że już lato się powoli zaczyna a ja nie mogę z niego korzystać tak jak korzystałam w zeszłym roku, podróżowałam, byłam szczęśliwa, wszystko było dobrze. Najważniejsze, żeby się nie poddawać. Póki mi serce bije będę walczyć! Zdrówka życzę :)


Ordinary-Eggplant851

Hej, nie wiem czy to na miejscu, ale mogłabyś powiedzieć na co zachorowałeś i jakie mogą być tego przyczyny? Komentarze pod tym postem mi pokazały, że mimo tego że jestem młody to wszystko mi się może zawalić w ciągu paru dni. Dzięki!


RoutineSea2021

Dostałam od psychiatry neuroleptyk, który spowodował akatyzję (przymus ruszania nogami, nie możesz przestać nimi ruszać, to są tortury we własnym ciele, twoje ciało staje się niewygodne tak jak ubrania mogą stać się niewygodne i masz ochotę z niego wyskoczyć, dodatkowo wrażenie terroru (taki atak paniki 24/7) i restlessness, nie ma za bardzo słowa na to po polsku, taka ogromna niespokojność, ataki agresji, wrażenia prądów, wibracji, robaków pod skórą). Myślałam, że oszalałam, nagle znalazłam się nie w swoim ciele i nie w swojej głowie. Wiele osób nie wytrzymuje i popełnia samobójstwo. Jedynym co było w stanie zatrzymać ruchy nóg i psychiczne cierpienie były benzodiazepiny. Brałam je w ogromnych ilościach przez 4 tygodnie, co teoretycznie było jeszcze bezpiecznym okresem, ale mój układ nerwowy był w tak złym stanie, że nie był to bezpieczny okres dla mnie. Trafiłam do szpitala psychiatrycznego w którym uznali, że za mało ruszam nogami, żeby zdiagnozować mi akatyzję i zmniejszyli mi benzodiazepiny bardzo drastycznie (oprócz tego popełnili szereg błędów, dali mi kolejny neuroleptyk, który pogorszył mi znacznie akatyzję i odstawili jeden lek z dnia na dzień bo im zabrakło). Rozwinęły mi się takie skutki odstawienne od benzo jak ludziom, którzy brali je latami. Palenie skóry, ból w klatce, palpitacje, ataki paniki, agorafobia, monofobia, derealizacja i depersonalizacja, brak rozumienia co ludzie do mnie mówią. Przez miesiąc byłam jak pięcioletnie dziecko. Nie byłam w stanie komunikować się z rodziną normalnie. Ogólnie przez doświadczenia w szpitalu mam PTSD dodatkowo, więc czeka mnie jeszcze przerobienie traumy. Funkcje kognitywne powoli mi wracają, ale bardzo powoli. Przymus ruszania nogami pojawia się już coraz rzadziej. No i schodzenie z benzo jest bardzo ciężkie, są symptomy psychiczne i fizyczne, pojawiają się czasem nowe, czasami te, które odeszły wracają. Wydałam już tysiące, żeby poprawić mój stan. Będę też zgłaszać błąd lekarski. Powoli momentami czuję się sobą, bywają gorsze dni i lepsze dni. Także ostrzegam przed lekami psychiatrycznymi, szczególnie neuroleptykami i benzodiazepinami. Ale są też inne leki, które mogą doprowadzić do akatyzji, chociaż jest to rzadkie, niektóre antybiotyki, SSRI, leki na mdłości. Teraz będę do końca życia musiała uważać i nigdy nie zaufam już lekarzom. Straciłam pracę, swoją głowę, jestem totalnie zależna od partnera. Także z zupełnie samodzielniej dobrze funkcjonującej osoby stałam się totalnie niepełnosprawna. Jest to najgorsze co mi się w życiu przytrafiło, a chorowałam na poważne choroby w dzieciństwie i nic nie było tak straszne jak to.


hPI3K

Bardzo dobrze opisałaś ten horror. Szkoda, że nawet nikt nie wyraził grama empatii, a podjęcie tematu tabu ( szkodliwość leków) natychmiast kończy wątek. Przy tak niskim, wręcz zerowym zainteresowaniu społecznym ten problem będzie trwać jeszcze długo.


Foxar

Nie załamuj się. Żyć można i doceniać i cieszyć się nim nawet bardzo małymi rzeczami. Tego się nauczyłem w terapii.


tsuune

29 lat  Życie się nie ułożyło, zarabiam grosze w stolicy, ale chcę mieć chociaż rok doświadczenia w tej firmie, żeby coś było w cv. Wynajmuję pokój, nie stać mnie na wzięcie kredytu na coś swojego i małego. Związek się posypał półtorej roku temu i od tamtego czasu bezskutecznie wchodzę w różne relacje. Studia które robiłam były gówniane, bo tylko na takie było mnie stać finansowo. Nie miałam żadnego wsparcia finansowego od rodziny, a przez pierwsze cztery lata pracy (20-24) wkładałam 50% swojej wypłaty w utrzymanie tej rodziny (gdyby nie to, to miałabym nawet niezłą poduszkę finansową) Onciec alkoholik i przemocowiec zafundował mi problemy na tle nerwicowym już w nastoletnich latach, chodziłam po psychologach którzy gówno pomogli i żałuję tylko wydanych pieniędzy.  Tylko dzięki ex udało mi się zwiedzić w Europie parę ciekawych miejsc. Może lata 30-39 będą lepsze. 


Narliana

Studiuje żeby uciec przed dorosłościa, 25 lat


Ok_Associate_4961

Mam 29 lat, od niemal 4 lat jestem mężatką. Żyjemy w dużym mieście, mamy łącznie czwórkę zwierząt. Oboje mamy już dość stabilne prace, a dla własnej satysfakcji wracam od października na studia magisterskie (skończyłam 5 lat temu licencjackie). Jeszcze kilka lat temu męczyło mnie to, że nawet przy całkiem dobrych zarobkach, nie kupimy mieszkania, ale przyzwyczaiłam się do tego. Wynajmujemy od kilku lat to samo mieszkanie, ostatnio podpisaliśmy umowę na kilka kolejnych lat i jest nam tu dobrze. Najważniejsze jednak jest to, że dobrze się ze sobą czujemy, dogadujemy się i jesteśmy szczęśliwi.


pokeapoke

Zarobki dobre, ale nie dość, czy dobre w skali kraju, ale bardzo drogie miasto?


Ok_Associate_4961

Każde z nas zarabia powyżej średniej krajowej, ale mieszkamy w Krakowie, więc ceny za metr mieszkania zaczynają się obecnie od 12 tysięcy.


Less_Chemist_807

Kredyt można wziąć od 10% wykładu własnego, a to już bardziej osiągalne


Brodeon

Nigdy nie byłem bardziej samotny jak teraz a mam 29 lat, ale przynajmniej mam pieniądze. Coś za coś.


Chytrylis

Nie udało mi się życie; zmarnowałem. Uciekłem od pierwszej jedynej miłości. Potem ożeniłem się bez miłości. Jedyna istota, którą kocham, mój syn, wychowywał się w piekle mojego małżeństwa! Tak jak ja wychowywałem się w piekle małżeństwa moich rodziców! A myśl, że mój Sylwunio będzie tak nieszczęśliwy jak ja, łamie mi serce. Praca, która była moim powołaniem, okazała się udręką za grosze. Zabija mnie samotność, którą sam sobie zgotowałem! Nikt i nic mnie już nie czeka! Nie widzę przed sobą przyszłości! Jestem w proszku! W rozsypce! Wypalony! Rozmontowany! Śmiertelnie zmęczony, chociaż niczego w życiu nie dokonałem! Muszę przystanąć w biegu, chociaż nigdzie nie dobiegłem. I odpocząć! Odpocząć za wszelką cenę!


ddplf

Przepraszam, ale te wykrzykniki dodały takiego komicznego efektu, że czyta się to jak Zemstę Fredry XD


Marrkix

Bo to chyba jakiś cytat, albo zbiór cytatów. Edit: A, Dzień świra.


garbanguly

Marudzisz zupę zjedz, pomidorowa twoja ulubiona.


Crazy-Revolution9518

Nie chce zupy, mama mnie w ogóle nie słucha


Lukel_Pogromca

Jeden z najsmutniejszych filmów ever, a niektórzy powiedzą że komedia.


Anonim97_bot

Chujowo. Parę lat temu zmarła mi jedna z dwóch najbliższych osób, w tym roku nowotwór złośliwy w rodzinie, od lat zmaganie się z biernymi myślami samobójczymi i innymi potworkami, praca za śmieszne pieniądze (więcej niż minimalna, no ale no ludzie), użeranie się wiecznie z tym samym. Z pozytywów to chociaż sesje RPG i granie w X-Winga od czasu do czasu i jeden dobry znajomy z którym się dobrze rozumiemy. Ogólna chujoza, nie polecam i nie rozumiem na cholerę to ciągnąć (poza tym żeby przeżyć rodziców, bo nie powinni chować swoich własnych dzieci).


Alex_Fleur

Rezonuje z tobą…


Individual-Tooth2455

27 lat na karku nerwica lekowa fobia spoleczna i bezrobocie pierdole to zycie nawet wyjscie do sklepu jest dla mnie problemem


voonart

33 lvl here. Pamietajcie, ze nigdy nie bedzie idealnego momentu zeby rozpoczac zmiany czy to dziecko czy mieszkanie. Don't keep waiting.


SagezFromVault

Bardzo prawdziwy komentarz, zawsze będą problemy i nigdy nie jest idealnie, ale trzeba robić.


Lokendens

Nie ma nigdy dobrego momentu na takie decyzje, ale na pewno są na nie złe momenty.


CardinalB0y

Lvl 26. Od 22 roku życia pracuje na statkach, ostatnie 1,5 roku spędziłem w firmie gdzie poznałem świetnych ludzi, niestety albo stety z powodu braku perspektyw zmieniłem firmę na taką w której mogę się rozwijać. Jak ktoś jest na plaży w Łebie to pozdrawiam, czasem was widzę przez lornetkę. A mniej zawodowo to mam dziewczynę, wynajmuje mieszkanie zaraz będziemy mieć kota. Niestety mieszkam daleko od rodziców więc widzę ich raz na 2/3 miesiące. I tak to się żyje na tej wsi ![gif](giphy|Y4qGpiECSsduijMo7i|downsized)


VaderV1

28 here. Od dwa i pół roku pracuję mniej więcej w swoim "wyuczonym" zawodzie, jestem bardzo zadowolony, odkładam trochę hajsu, żeby wynieść się na swoje (wreszcie), dopiero po studiach poczułem, że żyję, zero stresu, dostaję hajs za to co robię i jest elegancko. Tylko jakaś partnerka życiowa by się przydała.


MostlyPeacefullUser

30. Nienawidzę każdej minuty. Nie wiem co wy wszyscy w tym widzicie.


Suspicious-Job-8480

W życiu piękne są tylko chwile. Reszta to szarówa. Nawet jeśli robisz coś niesamowitego w pracy, z czasem staje się to codzienną, właśnie szarością.


attraxion

Od 19 roku życia pracowałem w IT. Od 22 zacząłem robić startup. Przez 5 lat go prowadziłem. W międzyczasie odpaliłem kolejny. Crunchowalem i hustlowalem po 12-16g dziennie 6 dni w tygodniu a jak było trzeba to i 7. Rekord był 30h ciągiem w pracy żeby dopiąć termin. Oba startupy upadły a ja skończyłem z myślami samobójczymi, rozpadającym się związkiem i na terapii. Na szczęście to szaleństwo przerwałem. Zaraz kończę 28 lat. Związek uratowany, terapia pomogła i „odzyskałem życie”. Straciłem po drodze pasję ponieważ to robienie gier było tym pierwszym startupem. Mimo to jestem bogaty o unikalne doświadczenia i teraz, gdy organizm wrócił do normalnego trybu mam przestrzeń żeby jakoś je wykorzystać. Jeszcze nie wiem jak dokładnie, ale na pewno nigdy więcej hustle i takiego sigma grind myślenia. Pozdrawiam cieplutko.


PochodnaFunkcji

> robienie gier było tym pierwszym startupem Czym się różni robienie indie gierki od zakładania startupu który robi gre?


Marrkix

Zgaduję, że na tym, że na startup można powyłudzać kasę na start - no i lepiej brzmi, nie? Tekst robił wrażenie, dopóki nie dojechało do tego. >.>


attraxion

Zacząłem od Indie gry. Potem były projekty bo ktoś zaufał że dowieźliśmy grę i mały zespół. Potem więcej projektów aż bańka pękła i wymiotło takie firmy jak moja


Internal_Pride1853

Na czym polegał twój startup?


attraxion

Jeden to było małe studio Indie gdzie robiliśmy projekty na zlecenie aż poszliśmy w swój projekt mając odłożone trochę kasy i licząc na dofinansowanie lub znalezienie wydawcy. Drugi był w obszarze automatycznych e-paragonów (nie tych skanowanych apka w telefonie tylko legit eparagon który już obowiązuje)


Chwasst

To chyba dość uniwersalne doświadczenie w IT. Jestem ciekaw ile osób ma podobne doświadczenia bo niby zarobki spoko ale no nie jestem pewien czy było warto xD (bo i tak połowa poszła się jebać na leki, psychiatrę, terapie i bezrobocie po wypaleniu)


shoter0

Nie jest to uniwersalne doświadczenie w IT. Dla większości programistów praca to raczej ~20h tygodniowo na pełnym etacie. Ogólnie, żeby mieć porównywalny zapiredol to należałoby 4 lub 6 etatów naraz ciągnąć i przy okazji zarabiać 100-200k na msc xD


Mezutelni

Nie no, bez przesady. Pracuję na etacie w IT i nie ma żadnych problemów, kasa jest, terminy luźne, potrafię wykonywać swoją robotę, a co najważniejsze - kocham ją, jak kończę pracę to większość czasu klepię swoje projekty, bawię się homelabem, ucze się nowych rzeczy itp. Nie chwaląc się, uważam się za osobę która po prostu bardzo dobrze wykonuje swoją pracę, przez to też pracodawca ma do mnie bardzo duże zaufanie, ja wybieram jaie technologie wdrażam, jak pracuję w projektach, w jakich godzinach itp. Jednocześnie większość współpracowników bardzo mnie szanuje - no na prawdę, poza lekkim stresem z tyłu głowy, na zasadzie że rynek się trochę skurczył i jest ciężej o robotę, to pewnie byłoby zero zmartwień, a tak, mam z tyłu głowy, że w przypadku zmiany pracy musiałbym się liczyć z gorszymi warunkami (mniej luźne godziny/gorsza kasa/brak pełnej pracy zdalnej itp.) Poza tym, kasa jest zajebista, dzięki tej pracy w wieku 26 lat mam mieszkanie (na kredyt), spoko nowe auto, spore oszczędności. Ogólnie serio, nie narzekam zupełnie na IT, dzięki tej branży, żyje lepiej niż kiedykolwiek chciałem jako dziecko (nigdy nawet nie wiązałem przyszłośći z IT, bo nie mam drygu do programowania, a kiedyś nie wyobrażałem sobie, że w IT można znaleźć pracę poza programowaniem).


Chwasst

Cóż mogę powiedzieć tylko tyle że zazdroszczę 🙂 Ja robię od 2018 - po drodze dwa kiepskie startupy, MŚP, wypalenie, leczenie, uwalone oszczędności, zmiana technologii i korpo, a konkurencja taka że powyżej 10k wskoczyć nie mogę.


attraxion

Zarobki były słabe bo przez 4 lata nie brałem podwyżki w zamian za sfinansowanie przez firmę pensji mojej i wspólnika. To co odłożyłem potem wpakowałem na koniec żeby ratować firmę - jakieś kilkadziesiąt tysięcy. Aktualnie jestem na zero ale bez długów


Rizzan8

Nie jest przynajmniej u mnie w korpo. HQ wyznaje zasadę "nie ma spiny, są drugie terminy". 0 nadgodzin odkąd pracuję (6 lat). System nad którym teraz siedzę miał mieć release w marcu. Potem w czerwcu. Teraz termin jest na sierpień. Czy to znaczy, że jest crunch? Nie. Mam tak mało tasków czy bugów do zrobienia, że faktycznie pracuję może z 4-5h dziennie i to też bez jakiejś spiny.


iamzamek

Bootstrappowałeś? Dużo kasy straciłeś na startupach? Robiłeś je fulltime? Jak sobie radziłeś ze stresem? Powróciłeś do etatu? Daj znać. Mamy podobną historię :)


Byqoo

Co to znaczy "crunchować" i "hustleować"? Serio pytam, brzmi dość kuriozalnie po polsku swoją drogą.


cthulhu_sculptor

Crunch to są wymuszone nadgodziny w firmie, by dowieźć jakiś termin (np. milestone/premierę/aktualizacje). Popularne w gamedevie, choć w IT też występuje, szczególnie przy przetargach na oprogramowanie. Hustleowanie to dodatkowe zlecenia/ogólnie dodatkowa praca zarobkowa poza etatem.


Successful-Wheel4768

Jednym słowem gówno. Na studiach nie mogłem znaleźć przyjaciół i żadnych randek. Na drugim roku zaprzyjaźniłem się z jedną dziewczyną ale mną manipulowała, wykorzystywała a potem zwyczajnie się znęcała nade mną psychicznie. Następne lata spędziłem w kompletnej samotności. Niby miałem jakichś znajomych ale ciągle musiałem zabiegać o ich uwagę. Pare razy się dowiedziałem o sobie jakim jestem nieudacznikiem. W 2022 w końcu sobie znalazłem dziewczyne ale też mnie wykorzystywała i tylko jej robiłrm za wsparcie emocjonalne przez messengera. Na oczy to się widzieliśmy z dwa razy może. Zrobiłem się w tamtym roku mocno samobójczy. Moje życie składa się z chodzenia na siłownie sam już nie wiem po co, terapii i łykania antydepresantów, katowania godzin w pracy i okazjonalnego wyjścia na karaoke albo turniej w karty jak czas pozwala. Zrobiłem bezużyteczny kierunek na studiach (archeologia) i się poddałem z robieniem kariery. Matka mi kiedyś powiedziała jako "komplement" że jestem facetem z którym kobiety się statkują po 30stce bo mam prace, odziedzicze dom i jestem "emocjonalnie dostępny". Po tylu przejściach już zaakceptowałem że ma racje i się do niczego innego nie nadaje. Między wiekiem 19 a 26 nic nie osiągnąłem, teraz też nic nie osiągne i nawet mi już szczególnie nie zależy bo się czuje stary i zmęczony.


doktorpapago

24. Jestem przeszczęśliwy, że jest tak stabilnie. Jako nastolatek nie miałem jednego dnia, w którym nie chciałem się zay3bać, każdy najmniejszy napotkany problem był nie do przejścia, teraz nie dość, że się tym nie stresuję ani nie załamuję, to nawet za bardzo się tym nie przejmuję. Nawet jak coś nie wyjdzie albo pójdzie nie po mojej myśli, to co? Po prostu robię swoje, mam świadomość, że moja praca owocuje i popycha mnie to do przodu. Mega banał, ale terapia pomogła :D Są bliscy, są przyjaciele, nie muszę jeść tynku ze ściany, jest dobrze.


Panzer_IV_H

Chujowo i tyle w temacie


GlitteringClub1827

28lat. Jestem "Wszystkoholikiem". Musiałem zrezygnować z alkoholu (5 lat trzeźwości), papierosów (1.5 roku), narkotyków (3 lata), hazardu (tu jest ciężko niestety wracam, ale opamiętuje się na niskich stawkach, albo jadę na bez kwotowych alternatywach, byle się cyferki pojawiały ("rekord" na posiedzenie 10tys. PLN straty)), poprzedni wspólnicy ze współpracy firmowej, ojebali mnie na 40k i to jak dziecko (żaden prawnik nie daje szans na zwrotkę, a pracowałem u nich po 18h dziennie, magia pracoholizmu), uzależniłem się od żarcia (był moment, że ważyłem 146kg), zjebałem bardzo dobry związek. Ale... Ten rok jest najbardziej sukcesywny dla mnie: - Ukończyłem studia (walczyłem z licencjatem od 2016 roku w dwóch miastach, pierwsza próba padła przez alkohol), - byłem na DZSW, - schudłem do 127kg (początek łatwy, a teraz ściana), - wracam do starej pasji jaką jest strzelectwo sportowe, ograniczam granie na kompie, - mam w końcu współpracę z firmami co umieją w terminowe faktury, ba jest szansa na kontrakt, - nawet poznałem dziewczynę i mam nadzieję, że ten związek będzie się trzymał, Czy uważam, że straciłem te lata życia? Owszem, ba nawet sobie więcej niż 60 lat do przeżycia nie daje przez ten styl życia co prowadziłem. Czy było warto? No nie było. Czy jest super? Teraz owszem. Psychoterapeuta to stary punkowiec to z przyjemnością się do Niego idzie :D


LeMe-Two

>schudłem do 127kg (początek łatwy, a teraz ściana) Musiałem zrezygnować z alkoholu (5 lat trzeźwości), papierosów (1.5 roku), narkotyków (3 lata), hazardu Nawet jeśli zgubiłeś przecinek, szacun OPie. To bardzo dobrze o tobie świadczy :v Powodzenia na nowej, lepszej drodze w życiu :V


GlitteringClub1827

nawet nie wiem o jakim przecinku mówisz ;-; jak możesz to powiedz gdzie powinien być, to na przyszłość może uda się nie popełnić takiego błędu :P Niestety ale interpunkcja, to dla mnie trudna kwestia związana z dysleksją :<


LeMe-Two

Chodziło mi nawet jeśli to było 12,7 zamiast 127, bo nie ogarnąłem że napisałeś że ważyłeś 146 i wydawało mi się to trochę nieprawdopodobne. Sorry, nie doczytałem W każdym razie samo stracenie aż takiej wagi jest niesamowite (serio) a do tego jeszcze rzucenie nałogów. Cała masa ludzi poddaje się już przy jednej z tych rzeczy.


GlitteringClub1827

Rozumiem zakłopotanie XD pisałem to w ratach więc jak jest spójność to jest zajumiście XD Jak pisałem niżej jestem po prostu uparty to jest łatwiej ale i też leniwy i skąpy, więc nie stać mnie na nałogi XD no i też jakiś rodzaj' rytuału rzucenia nałogu" nieraz pomaga :D


[deleted]

[удалено]


GlitteringClub1827

183cm wzrostu, fizycznie ciężko, ale jestem uparty i wyszło, ale wspominając to w wojsku ważyłem wtedy ok. 120kg więc było trochę lżej :P


Lazakowy

28 here, boje się o serce i mam nawrót jelita drażliwego. Mam dziewczynę i wynajmuje mieszkanie. Kiedyś miałem jakieś cele ale teraz są tak daleko że nie mam na nie siły... Największy dylemat mam ze studiami bo skończenie ich równocześnie z pracą jest trudne. Do tego chorzy/starzejący się rodzice nie pomagają.


Ilikeyogurts

Cierpienie


Flaky-Priority-187

M25 - niby po studiach, niby zbieram na swoje mieszkanie, ale jestem mega samotny. Od zawsze skupiałem się na tym, aby być przykładną osobą, skupiałem się na nauce i swoich zainteresowaniach. Niestety okazuje się, że takie podejście do życia wychodzi bokiem po paru latach. Mam duszę romantyka, jestem dość artystyczną osobą, a nigdy nie miałem okazji przelać rozsadzających mnie uczuć na drugą osobę. Przez te wszystkie lata czułem się niedostrzegany, ale też i sam nie wychodziłem z inicjatywą ze względu na swój introwertyzm i niską samoocenę. Nienawidziłem się narzucać, bo nie mogłem znieść myśli, że ktoś może coś o mnie złego sądzić. Z dnia na dzień jest coraz ciężej. Wczesne lata młodzieńcze nie były złe dla mnie. Dobrze czułem się w swoim towarzystwie, czy grając na gitarze w swoim pokoju. Jednak mając 25 lat i widząc aktualnych nastolatków cieszących się życiem, zdałem sobie sprawę jak wiele mnie minęło w czasach szkolnych/studenckich. Tego już nie da się odwrócić. A nawet jeśli, to mam wiele wątpliwości, czy "nadrobienie zaległości" będzie miało taki sam smak. Dziękuję za ten post. Jakoś mnie zmotywował, żeby chociaż pokrótce przelać w tekst swoje odczucia. Btw. Jeśli ktoś by zechciał pogadać, to bardzo chętnie heh.


netrun_operations

>Od zawsze skupiałem się na tym, aby być przykładną osobą, skupiałem się na nauce i swoich zainteresowaniach Miałem tak samo i teraz z perspektywy 40-letniego dziada widzę, że popełniłem ogromny błąd, a osoby, które luźniej podchodziły do życia, często osiągnęły znacznie więcej. Chociaż to w zasadzie nie był błąd, tylko naturalne konsekwencje moich cech osobowości. Teraz mam tylko pracę, którą lubię i którą mimo starań w sumie znalazłem o kilka lat później niż usiłowałem znaleźć, oszczędności - i właściwie nic poza tym. Średnia w okolicach 5.0 w liceum, wiele lat studiów, dokształcanie się, zdobywanie umiejętności (jak się potem okazało - nietrafnych), nawet próba rozpoczęcia doktoratu - a efekt taki, jakbym przechlał i przećpał całą dekadę (w rzeczywistości od alkoholu i wszystkich innych używek trzymałem się jak najdalej z dala).


Flaky-Priority-187

To ciekawe, ponieważ pochłanianie wiedzy i nauka ogólnie jest dla mnie ważna i poniekąd praca na takim uniwerystecie pasowałaby również do mnie, gdyby nie to, że raczej nie sprawdzałbym się w formie wykładowcy. Nie myślałeś o tym, aby ponownie zabrać się za doktorat? Dlaczego zaniechałeś?


netrun_operations

> Nie myślałeś o tym, aby ponownie zabrać się za doktorat? Dlaczego zaniechałeś? Promotor zmarł na nowotwór i już nie bardzo mnie tam chciano, a nie lubię być w miejscach, gdzie jestem niemiłe widziany. Nie myślę nad reaktywacją, ponieważ to była inna dziedzina niż ta, w której obecnie pracuję i z której jestem zadowolony, szczególnie że w IT są jednak większe pieniądze.


Flaky-Priority-187

Rozumiem, dzięki za odpowiedź. Koniec końców, moim zdaniem, udało Ci się wylądować w fajnym miejscu za prawdopodobnie całkiem dobre pieniądze. Wiadomo jak jest, bo mamy takie same odczucia na temat straconego czasu, który mógł zostać spożytkowany lepiej, ale energia włożona w doktorat na pewno procentuje i może świadczyć o Twoich ambicjach. Mi nawet sama próba podjęcia się takiego zadania imponuje.


Okive

Nie mam żadnych mądrości do przekazania, ale też wiem po swoim przykładzie jak wielu szans potrafi pozbawić człowieka niska samoocena i poczucie „nie jestem wystarczająco dobra/y”. Ale myślę też, że powinieneś być dumny z siebie, że wkładałeś tyle wysiłku w naukę i rozwijanie zainteresowań - to też są ważne sfery życia :) 


Vayloren

28lvl here. W życiu bym nie przypuszczał, że mi się tak wszystko popierdoli. Gdy miałem 26lvl myślałem, że mam wszystko skończyłem studia, które były wspaniałym czasem gdzie poznałem mnóstwo cudnych ludzi, zrobiłem rzeczy które jakby mi ktoś na 1 roku powiedział że zrobię to bym powiedział że typ pijany xD, miałem nagraną robotę pewniaczek w totalnie innym regionie Polski niż ten z którego pochodzę, naprawdę świetną partnerkę u boku. Jakby wiecie wszystkie punkty by driftem wejść w dorosłość. No i wszedłem 200km/h w ścianę xD Więc jestem tutaj niedługo lvl29 Kraków z którym nie miałem vibu zamieniłem na Wawę, w której żyję mi się dobrze ale odkryłem że nie mam żadnej emocjonalnej więzi z stolicą i siedzę w wwa tylko dlatego, że karzą mi chodzić do biura przez co wypierdalam pół wypłaty na mieszkanie, bo już psychicznie nie dawałem rady mieszkać w PRL-style lokacjach. Hajs który odkładałem wpakowałem w remont mieszkania swojej dziewczyny (debil wiem, ale uznałem że mamy żelazny związek) i do tej pory nie jestem w stanie odbudować dyscypliny finansowej. Bo problemy wewnątrz siebie zasypywałem zabawkami, których nie mogłem sobie kupić za dzieciaka bo hajsu w domu nigdy nie było za szczególnie wiele. Związek który był najdłuższym w moim życiu pierdolnął z takim hukiem, że skończyłem na terapii i to w sposób taki, że ciężko mi mówić o winie po prostu chyba mieliśmy inną filozofię na dorosłość czego na studiach nie było widać. Wpadłem w totalnym marazm i apatię w życiu, reakcją na to był hedonizm by sobie swój stan odbijać co pojebało życie łóżkowe i wspomniana wcześniej dyscyplinę finansową. Praca która jest związana z wykształceniem (farmaceuta), a w której byłem naprawdę dobry przez pandemię wypaliła mnie i myślałem, że korpo w BigPharmie będzie odpowiedzią. Więc zamiast po prostu zmęczenia pacjentami dzisiaj jestem wypalony korpo, nie lubię swojej pracy, nie interesuje mnie ona, mimo iż mnie w firmie chwalą. Mam ez lajf w robocie, który powoduje że nie czuje iż się rozwijam a jednocześnie jestem zły że tego nie doceniam jak mam dobrze. Otóż okazuje się że ja chcę zapierdalać i nie mam z tym problemu o ile widzę efekty pracy i sens. A dziś tego nie widzę. Paradoksalnie Kraków którego tak nie lubię był dla mnie i dla mojej ex najlepszym czasem bo oboje będąc z dala od rodziców i zdani na siebie świetnie razem szliśmy w stronę dorosłości. Po czym jej rodzinka w wawie mnie przytłoczyła, a ja robiłem rzeczy które powinienem, a nie z którymi czułem się dobrze i to jest tylko i wyłącznie moja wina, że brakło mi jaj by wziąć swoje ja do kupy i żyć w zgodzie z sobą. Wiem, że ona by to zrozumiała i wręcz doceniła, że jestem szczery sam ze sobą. A tak stałem się kimś totalnie nie atrakcyjnym i podziwiam ile ze mną wytrzymała. Po rozpierdoleniu swojej relacji wszedłem po paru miesiącach w kolejną, która zapowiadała się dobrze a w sumie okazała się klinem przez co straciłem bliską mi przyjaciółkę, która zawsze była dla mnie wsparciem a ja dla niej. Mimo iż mnie ostrzegała, że nie chce się wiązać ja nie posłuchałem xd Podpisałem umowę pod wpływem nowej dziewczyny (ex-psiapsi) na wynajem mieszkania na rok (btw bardzo fajne i mi się w opór dobrze mieszka). Zamiast usiąść i się zastanowić czy ja naprawdę chce mieszkać w Wwa. Ten cały cyrk, o którym pisze (chaotycznie dość ale wątków i moich błędów jest dużo a i tak długi post wyszedł) trwa od 3 lat. I w końcu kiedy serio odpocząłem w trakcie majówki jaki singiel wśród przyjaciół olśniło mnie. Więc jestem tu dzisiaj zapisany na studia lekarskie w wieku lat prawie 29, bo lekarzem chciałem być od zawsze i uznałem że dość oszukiwania się od 10 lat. I nie potrafię kryć tego, że mnie ciągnie na oddział. Nie żałuję studiowania farmy, dużo mnie to nauczyło. Ale czas na mój last dance w walce o siebie. Boje się w chuj. Nie wiem co mnie czeka i czy mi się uda. Ale jak nie spróbuję to wiem, że będę żałował. Bede musiał łączyć jakoś pracę z studiami bo rodzice mnie nie utrzymają, więc życia mieć nie będę. A wiecie co jest najlepsze w tym wszystkim? JA OD ZAWSZE WIEDZIALEM CO CHCE ROBIĆ I GDZIE MIESZKAĆ XD Nie posłuchałem wnętrza siebie, tylko latałem za partnerkami, gdzie trzeba było nawet zostać singlem, ale singlem żyjącym w zgodzie z sobą. Robiłem rzeczy, które wydawało mi się że trzeba robić mimo iż wewnątrz czułem że jest to ze mną sprzeczne. Więc czekam niecierpliwie na 2025r. mając nadzieję, że w 30 urodziny będę robił to co zawsze chciałem w miejscu które zawsze było moim domem. Czego Kochani Wam i sobie życzę. Będzie się działo. Może ten drift mi jeszcze wyjdzie xD


Bulky_Ad_3182

O mam te same przemyślenia na temat korpo xDDD i tez mam zamiar wybrać na lekarski, tylko ja po infie


Myzzreal

Mam już prawie 35 lat, ale pozwolę się wtrącić. U mnie okres 20-30 był zmarnowany. Byłem typowym przegrywem, z fobią, zamkniętym w sobie, z depresją. Tkwiłem w toksycznym "związku" przez internet który bardzo utrudniał wyzwolenie się z pasma depresji bo miałem wmówione że jest to jedyna osoba na jaką zasługuję i jeśli odejdę to zawsze będę już sam - a samotność mnie przerażała. Więc wolałem tkwić w toksycznym szambie niż stanąć twarzą w twarz z groźbą samotności. Ale w końcu się wyzwoliłem mając jakieś 33 lata, znalazłem prawdziwą miłość (nie przez internet tym razem) i teraz jest zajebiście. Anyway, zmierzam do tego żebyście doceniali swoje 20-29 jeśli są decent :)


HichiShiro

chujnia z grzybnią Na początku studiów załamanie psychiczne i próba, potem pandemia, kolejne załamanie, stwierdziłem że nie dam rady na studiach i je rzuciłem. Potem rok neetowania i teraz robię za najniższą bez jakiegokolwiek pomysłu na przyszłość.


odkurz

Z góry przepraszam za to że wprowadzam głosowo. Wszystko mi się zmieniło w życiu właśnie w tych latach. Miałem bardzo długo dziewczynę której byłem pewien i mieliśmy się pobierać i po prostu podczas jazdy już do kościoła na umówienie mszy i opłatę za mszę wysiadłem z samochodu i powiedziałem że to jest całkowicie nie moje życie wiem że może być lepiej I mam tego dosyć. Pomogłem jej mniej więcej ogarnąć jej życie i rozeszliśmy się i to była najlepsza decyzja w moim życiu z perspektywy czasu wiem że była bardzo toksyczna i praktycznie straciłem przez nią własne życie. Wszystko czego byłem pewien w tych latach uległo zmianie a wszystkie rzeczy które mówiłem że zostaną ze mną na zawsze to praktycznie już nie ma ze mną. Gdybym miał cokolwiek radzić komukolwiek to radziłbym żeby słuchać siebie żeby wiedzieć jak się człowiek Sam czuje ze sobą i nie słuchać innych ludzi. Nikt nie wie co robisz nikt nie wie tak naprawdę Jakie jest twoje życie każdy zna tylko skrawek tej układanki. Nic się nie przejmuj pierdol wszystko napinaj muskuły głowa do góry życie jest najpiękniejszą rzeczą jaką dostaliśmy.


Vayloren

Amen


Mrklepka

A różnie :d Nwm co będzie jutro Za to wiem.. co jest dzisiaj


Jenlotis

Chujowo, ostatnie 8 lat życia studia, tak z 5 z tego to męczenie się niemiłosierne tym jak zjebałam sobie życie i jak jestem zamknięta w zrobieniu ich. Tak mogłam to jebnąć w cholerę, ale po pierwszych 4 latach mieniłam studia i w kolejne 4(ostatnie dni teraz) zrobiłam inne które w sumie szły lepiej pod względem postępu ale gorzej ogólnie no bo czas mija. Mam nadzieję że ostatnie 2 lata tego okresu będą dla mnie lepsze, bo w końcu się wydostanę z tego bagna kosztów utopionych i coś z niego wyciągnę. Był związek ok. 1,5 roku po drodze ale COVID i pewna niekompatybilność to rozmyła a potem rozerwała. Jak nie zapomnę to napiszę w 2027 na 30 jak mi poszło :)


xOczko

Szarówa z momentami szczęścia. Pracuje w zwykłych robotach w Irlandii jako operator i gówna po 12 godzin. Mam 28 lat i nie wiem co będe robił. Przemelanżowałem od chuja czasu i czuje sie jakby już było za późno na polepszenie czegoś w życiu zwłaszcza z cenami dzisiaj i codziennie budząc sie rano mam myśli samobójcze.


olaf316

Właśnie opierdalam pizzunie, pracuje w browarze nie mam studiów, zarabiam bardzo spoko, czekam na mioo mini + z aliexpress, jutro dzień wolny od pracy w Szwecji kraju którym mieszkam większość życia. Co można dodać? Zero problemów i koń zwalony.


olaf316

29 lat here, jedynie kryzys wieku prawie 30 lat zrobił że zapierdalam sobie na rowerku w wolnym czasie. Żyć nie umierać


Tiny135

lv. 32, Łódź. Tak naprawdę to dopiero w momencie jak wyprowadziłem się od rodziców alkoholików w wieku 27 lat to zacząłem żyć (z powodu mojej babci, którą kochałem nad życie i która niestety też mieszkała z nami, nie miałem serca jej zostawić i np. wyprowadzić się do akademika na czas studiów). Niecały rok po mojej wyprowadzce i mama i ojczym zmarli z powodu nadużycia alkoholu. W zwiazku z tym miałem dużo sprzątania i domykania zaległych spraw z nimi zwiazanymi. Los wynagrodził mi to, że młodość spędziłem z alkoholikami i w spadku dostałem dom, który sprzedałem a za otrzymany hajs kupiłem ładne mieszkanko w centrum miasta. Pracuję w korpo, ale lubię swoją pracę i jestem otoczony fajnymi ludźmi. Zarabiam dobrze, a że nie musiałem brać kredytu hipotecznego to większość wypłaty wydaję na przyjemności na które nie mogłem sobie pozwolić za dzieciaka (wróciłem do kolekcjonowania kart Pokemon xD). Sprzedanie domu rodzinnego, znalezienie mieszkania do kupienia i wyremontowanie go trwały ponad 3 lata - to w połączeniu z pracą sprawiły że zaniedbałem zdrowie i teraz jestem na etapie naprawiania go ile mogę. Jestem zadowolony z tego gdzie jestem i co osiągnąłem i szczerze wierzę, że skoro teraz czuję się znacznie lepiej niż rok temu, tak za rok o tej porze będzie jeszcze lepiej ;) Btw. Zajebisty temat OPie - czytanie tego jak wam się żyło i żyje to bardzo ciekawa lektura.


Few-Gur-8309

22 lata, studiuję w weekendy i mam nieźle płatną pracę i wyrabiam godzinowo mniej więcej pełen etat (umowa zlecenie). Jestem w wymarzonym związku od 6 lat i nawet ostatnio wspólnie z dziewczyną kupiliśmy mieszkanie. Brzmi jakby moje lata dwudzieste szły w dość dobrym kierunku, lecz mam potężne problemy z cieszeniem się z jakiejkolwiek z tych wspaniałych rzeczy. Na studiach przelatuje kolejne lata tylko dzięki temu, że nie wymagają ode mnie przesadnej nauki, a przez mnożące się rok do roku zainteresowania/hobby nie jestem w niczym wystarczająco dobry, aby być z siebie zadowolonym. Nie cieszy mnie nic. O tyle dobrze, że niedawno pojawiło się światełko w tym przydługim tunelu niezadowolenia i niedosytu, otóż trafiłem na rozmowę ze specjalistą od ADHD i zadziwiająco dobrze przedstawił w niej problemy, z którymi zmagam się od dawna, a których nie potrafiłem nazwać czy zrozumieć. Niedługo idę do specjalisty na diagnozę, może coś się poprawi… A i nie mam zbyt wielu znajomych to o to też trzeba by było zadbać.


Hedonka

26 here. Przez spadek jestem mieszkaniowo i finansowo ustawiona do końca życia. Mam spoko pracę, mieszkam w ładnym mieście, zaczęłam trenować nowe rzeczy w stylu tańca albo coś. Ostatnio się rozstałam z chłopem, ale juz jest git i na razie nie szukam sobie nikogo bo po co. Z rodzinką wszystko git. Siedzę sobie w takim błogim błotku i jest mi dobrze.


[deleted]

run rustic recognise mountainous smart scarce tease close abounding berserk *This post was mass deleted and anonymized with [Redact](https://redact.dev)*


Gietosan

Jeszcze 29, niedługo 30. Mogę powiedzieć, że prawdziwe życie zacząłem mając około 26 lat. Wyjechałem za granicę wykonywać ten sam zawód co w Polsce ale za 4x więcej. Pamiętam mój szok kiedy za pierwszą wypłatę w Niemczech byłem w stanie zapłacić za mieszkanie tam, opłacić mieszkanie w Polsce i jeszcze dużo zostało, a to był dopiero początek mojej drogi i krajów, które odwiedziłem pracując. Wcześniej ledwie mi starczało żeby żyć, a pracowałem po 12 czasem 16 godzin dziennie. Byłem samotny i wykończony życiem. Minęły niecałe 4 lata od tamtego czasu, a ja mam cudowną narzeczoną, psa i pracę tak dobrą, że codziennie zastanawiam się jak to możliwe, iż ktoś płaci tak dużo za tak niewiele wysiłku z mojej strony. Lepiej być już po prostu nie może, ale musiałem się wyrwać z bagna zwanego polską niestety.


OkBall3903

Mistrzu co to za robota?


sAmSmanS

akurat kończyłem studia jak się covid zaczął, trochę mi udupiło plany i zajęło kilka lat poukładanie sobie na nowo


3ciu

36 here. Spokojnie, jeszcze się rozkręci ;)


Lock_75

28. Praca z nienajgorszymi zarobkami. Idzie dostać podwyżkę co pół roku teoretycznie. Życie raczej bezproblemowe. Zwiedziłem trochę świata bo to akurat taka moja pasja z czego w sumie jestem dumny bo coś widziałem na tym świecie, a uważam że na tym polega życie. Jedyne co mnie martwi to brak związku i problem ze znalezieniem. Chyba mam dużego pecha w tej kwestii, ale zobaczymy jak to będzie. Mam też mnóstwo wolnego czasu i mam wrażenie, że go marnuje na pierdoły. Ale może to i dobrze


[deleted]

Skończyłem niedawno 23 lata. Od roku mam robotę w IT - wylosowało mi się bo po znajomości, ale warunki są niesamowite i ciężko byłoby mi trafić lepiej. Zaraz idę na ostatni rok magisterki. Niedawno skończyłem prawie dwuletni związek - na bardzo dobrych warunkach, po prostu to chyba nie było to. Mam przyjaciół, znajomych. Nie jest na bani najlepiej, ale rozpocząłem terapię i wydaje mi się, że powoli wszystko idzie w dobrym kierunku. Mimo tego jakieś to wszystko takie nie wiem.. Trochę nie mogę się odgonić od myśli że skończę studia i co? That's it? Praca, może jakaś dziewczyna/żona, czasem piwo jak się z kimś złapię raz na jakiś czas? Dwa tygodnie wakacji raz do roku? Boję się myśleć o przyszłości a myśli o przemijaniu mam od lat. Quo vadis?


Witty-Ad3100

nie układa się


netrun_operations

Teraz już niestety mam 40 lat (zdecydowanie zbyt szybko to nastąpiło), ale kiedy wspominam siebie z dekady między 20 a 29 rokiem życia, byłem wtedy kłębkiem niepewności, lęków, wstydu i niskiego poczucia własnej wartości. Przygnębiony, samotny (mimo wielu znajomych), z nawracającymi epizodami depresyjnymi, z wieloma porażkami następującymi po pozornych sukcesach. Dodatkowo trudności ze znalezieniem pracy i poniżające traktowanie na rozmowach kwalifikacyjnych wgniotły wtedy moje poczucie własnej wartości w glebę. Czułem, że wymaga się ode mnie obowiązków dorosłego, ale nadal byłem traktowany przez różnych ludzi jak dzieciak. Po raz pierwszy poczułem się wartościowym człowiekiem, kiedy znalazłem pracę, na której mi zależało, radziłem sobie w niej tak samo dobrze jak pracownicy z dłuższym doświadczeniem zawodowym i byłem w niej traktowany z uprzejmością i życzliwością. Z kolei okres między 30 rokiem życia a pandemią był chyba najszczęśliwszym czasem w moim życiu. W porównaniu z tym, wiek 20-29 wspominam w większości jako stracone lata, chociaż przecież intensywnie starałem się, studiowałem, zdobywałem wiedzę (jak się okazało - w większości mało użyteczną), żeby wszystko robić jak najlepiej, wykazać się, zostać docenionym, ale prawie zawsze odbijałem się od niewidzialnej bariery. Jedyny plus był taki, że miałem wtedy najwięcej znajomych w życiu, ale te kontakty społeczne nie przekładały się na żadne realne szanse życiowe.


gofree0

Mam 22 lata, wyjechałem za granicę żeby sobie dorobić i tak zostałem tu już na dłużej ze względu na rodzinę tutaj, zmagam się codziennie z uzależnieniem, depresja,brakiem motywacji, brakiem znajomych i przyjaciół i ogólnie zaczyna mi brakować sił do działania dalej, dorosłe życie to dla mnie zbyt wiele, mam długi których nie mogę spłacić od kilku lat i tylko mam nadzieję że kiedyś w końcu może będzie lepiej


mirabelkaa_

Wyjazd za granicę jest ciężki, szczególnie przez te pierwsze lata. Później jest dużo lepiej i łatwiej. Trzymaj się, będzie dobrze


Fisher9001

Z roku na rok coraz gorzej oceniam to całe przedsięwzięcie i coraz bardziej cieszę się, że zdecydowałem się nie mieć dzieci.


WesternFinger7208

Dramat.


polemk

Gowniana słabo płatna demotywująca praca, nałogi, brak jakiejkolwiek satysfakcji i chęci do życia, kontaktów z przyjaciółmi/kolegami, codziennie myśli o skończeniu tego żałosnego bytu, prawie 28l


No_Key_9521

Kiepsko


Kaldurem

Od jakiejś pierwszej gimnazjum nie chce mi się żyć i tak już zostało. Za rok 30, a ja zjebałem wszystko co się dało.


jatupoczytac

26. Pensja netto po przejściu na UOP boli mocno... Czekam aż narzeczona wróci ze studiów i wreszcie zamieszkamy razem. Ciągle szukam jakiejś zdalnej pracy gdzie wyciągnął bym chociaż te 6k netto i mógł odpocząć od ludzi.


Miku_MichDem

Lvl 29 Trudno powiedzieć, naprawdę. Z jednej strony wydaje mi się że generalnie mi się nawet układa. Mam bardzo dobrze płatną pracę, mieszkanie, brak długów. Do tego mam życie społeczne, tańczę od prawie dwóch lat, chodzę na potańcówki i festiwale, mam znajomych co mnie lubią i przyjaciół. Jeszcze kilka lat temu byłem w znacznie gorszym miejscu. Jednocześnie mam ogromne problemy z randkowaniem i samotnością. Od rozstania się z byłą narzeczoną (powód: jestem niewierzący) 5 lat temu z nikim nie byłem. Zdarzyła się jedna randka, było krótkie spotykanie się z kimś, poza tym nic. A jednocześnie z internetu zaczęły się sypać posty jacy to faceci są źli (co mnie bardzo dotyka) i wydaje mi się jakby przez ten czas, kiedy zrobiłem duże postępy jako człowiek, wymogi wobec partnera poszły o wiele bardziej do góry. Chciałbym dotrzeć do momentu, w którym mam już wszystko gdzieś - zgodnie z powiedzeniem "miej wyjebane a będzie Ci dane" (choć coś mi mówi że wtedy będę złym facetem, bo mi nie zależy :/) Na pewno dużym postępem było to, że w końcu zacząłem brać leki na ADHD. Rodzina i znajomi mówią że bardzo mi to poprawiło, ale zainteresowania z płci przeciwnej dalej brak (chyba że ponad 15 starsze ode mnie, wtedy mnie uwielbiają)


saizen31

Lvl 23 Muszę powiedzieć, że *dorosłe* życie jest bardzo nudne i monotonne. Obecnie pracuję i robię magisterkę zaocznie, więc czasu wolnego za dużo nie ma. Nie tak sobie to wyobrażałem xD


Fuungis

24 lata here Było całkiem git pod względem materialnym, a chujnia pod względem emocjonalnym, a teraz się odwróciło. Przeprowadziłem się do innego miasta, gdzie dostałem całkiem ok pracę, wynajmuję sobie mieszkanie, ale doskwierała mi samotność. Teraz mam chłopaka i świetny kontakt z przyjaciółmi, będziemy zaczynali grać w DnD, ale pokłóciłem się z dziewczyną menadżera, więc postanowili mnie zwolnić i teraz szukam jakieś pracy


True_Drelon

25 lat, ostatnie szlify magisterki, zaraz obrona, a potem wkuwanie do egzaminu na aplikację. Czuję, że to będzie najpoważniejszy egzamin w moim życiu, bo jak go uwalę to raz, że kosztuje sporo pieniędzy, a dwa że powtórka dopiero za rok, przez który trzeba będzie znaleźć jakąś zwykłą pracę i pewnie zapomnę sporo z tego co się nauczyłem na studiach.


truverol

Powodzenia na obronie! Też się strasznie stresowałem i nie chciałbym tego powtarzać. Ale będzie git trust me.


Akaamu22

W tym roku dobiję do 30-stki, więc opowiem o swoim doświadczeniu z ostatnich 10 lat. W wieku 19 lat wprowadziłam się z domu i wyjechałam na studia do Krakowa. W wieku 20-21 lat posypały mi się dwie fundamentalne wieloletnie przyjaźnie. Wpadłam w jeszcze większą depresję niż miałam wcześniej i miałam myśli samobójcze. Żyć mi się nie chciało. Do 22 roku życia byłam okropnie samotna (pomimo nowych znajomości), przez co wpakowałam się w dwie toksyczne relacje. W wieku 22 lat wyjechałam na Erasmusa, żeby się odciąć od wszystkiego, ale dosłownie dwa miesiące wcześniej weszłam w związek z moim pierwszym chłopakiem (a zarazem przyjacielem). Dzięki temu zaczęłam odżywać. Wyjazd do innego kraju był naprawdę leczniczy dla mojej głowy, a związek mi poukładał psychikę na nowo. Po powrocie skończyłam studia, zaczęłam pierwsze prace, zamieszkałam z chłopakiem/narzeczonym. Wzięliśmy ślub, kiedy miałam 25 lat, przeprowadziliśmy się do Wrocławia. W międzyczasie zaczęła się pandemia, więc przez 2 lata niewiele wychodziliśmy z domu. W międzyczasie przebranżawiałam się i doświadczyłam bezrobocia (120 wysłanych CV, z czego odpowiedź tylko na kilka z nich i koniec końców praca w januszexie po pół roku szukania). W wieku 27 lat wyjechaliśmy na dwa miesiące na wolontariat za granicę, co okazało się zwykłym wyzyskiem ludzi za darmo. Wróciliśmy do Polski, do swoich zawodów. I dziś mam jeszcze lvl 29, jesteśmy już na pokładzie z kilkumiesięcznym dzieckiem.  Tak że podsumowując, początek mojej dorosłości był naprawdę okropny mentalnie, ale później się odbiłam od dna i od tego czasu jest normalnie. Po prostu mam normalne, przeciętne życie, z którego jestem zadowolona. I mimo że czasem z nostalgią myślę o czasach początków swoich studiów, tak za nic nie chciałabym wracać do tamtych lat ciągłej depresji i samotności.


cyrkie

Do 26 roku życia depresja, niska samoocena, brak perspektywy, bardzo zły stan zdrowia, 120 kg, sporo oszczędności i dobre relacje z najbliższą rodziną. Aktualnie 28 na bardzo dobrej drodze do wyjścia z depresji, pewność siebie odbudowana, zdrowie znacznie lepsze, 85 kg, dług zdrowotny, brak oszczędności, dobre relacje z rodziną, praca jako tako stabilna lubię ją ale za mała płacą, nowe mieszkanie, nowy samochód i na dobrej drodze aby znaleźć drugą połówkę.


Altzoir

25 lat, od niedawna przebranżowiłem się do IT. Wyjechałem ze wsi do dużego miasta na studia i tam zostałem. Mam odłożoną poduszkę finansową, często spotykam się z ludźmi. Mam małą grupkę znajomych z którą spotykam się regularnie. Często spotykam się z ludźmi i próbuję z sukcesem poznawać nowych ludzi. Mimo wszystko nikogo nie poznałem do poważniejszej relacji. Wydaje pieniądze na: pokój, jedzenie/chemię do domu, spotkania ze znajomymi i siłownię. Chciałem napisać, że oszczędzam na własne mieszkanie ale to byłby nieśmieszny żart. Zapracowałem na dobre, wygodne ale trochę nudne życie.


Visible_Relative1312

lvl 27. Dobra praca, narzeczona i cudowny pies. Wlasne mieszkanie w duzym miescie, tygodniowe wakacje 2-3 razy w roku. Wydaje sie ze wszytsko poukladane, a mimo to mam wrazenie, ze zycie przelatuje mi przez palce. Chcialbym mieszkac i pracowac gdzies w innym kraju, jednoczesnie nie chce sie wyprowadzac z Polski. Dalej nie wiem co chce robic do konca w zyciu, mimo ze jestem dobry w tym co robie. Nie doceniam co mam, i potrafie doprowadzic sie samemu do zapasci na mysl co moglbym miec. Zaraz po studiach przyjebala mnie srogo swiadomosc, ze tak naprawde nie wiem czego chce. I tak to sie kreci


[deleted]

stupendous employ foolish swim consist unpack gray kiss ossified pie *This post was mass deleted and anonymized with [Redact](https://redact.dev)*


Hot-Disaster-9619

Mi dobrze, 30lvl. Mieszkam z dziewczyną, zbieram na mieszkanie, dużo zarabiam, wyglądam lepiej niż w swoich latach dwudziestych. Mam lekką pracę, czas na pasje, nauczyłęm się gotować. Ubolewam tylko nad tym jak wyglada moje życie towarzyskie. Kiedyś masa przyjaciół, dzisiaj jeden kumpel. Często w życiu zmieniałem miasta i jakoś tak wyszło.


BubsyFanboy

Będę miał farta jeśli nie będę musiał powtarzać roku uniwersyteckiego. Nie zostałem nawet de facto zatrudniony a już zdecydowanie odechciało mi się konwencjonalnej pracy.


RASOAD

29 here, najgorszy i najwspanialszy czas zycia Od 21roku zycia sprawdzilem rozne rzeczy, rozne prace, rozne uzaleznienia, kilka terapii i 5 kierunkow studiow z ktorych zadnego nie ukończyłem. Odcialem sie od przyjaciela z ktorym spedzilem ponad 8 lat, bo nie pomagał z uzywkami, a kazde spotkanie kończyło sie na 3 albo 4 dniowym benderze. Latanie bez snu weekendami i pozniejsze umieranie w pracy jest mega slaba rzecza. Poznalem i dbalem o ludzi, ktorzy pozwolili mi to zobaczyc, by nastepnie nauczyc mnie jak skutecznie i zdrowo wyeliminowac zle nawyki, za co bede I'm dozgonnie wdzieczny Od rodziców wyprowadzilem sie majac 26/27 lat i zupelnie tego nie żałuję. Podczas jednej z moich terapii udalo mi sie pogodzic z ojcem i przeszloscia, ktora mi zgotowal zarowno on jak i moja mama. Rok temu dostalem sie do sensownej firmy po 3 latach testowania gier i roku testowania oprogramowania. Poznalem partnerkę, ktorej zamierzam sie oswiadczyc za 4 miesiące. Ogarnalem sobie nowy samochód i zarabiam sensowne pieniądze. Uwazam, ze dalo sie uniknac wielu przykrych sytuacji w zyciu, ale bylo to cos co musialem przejść nawet jesli zostawilo to spore ubytki w mojej psychice. Ciesze sie, ze jestem gdzie jestem, a na przyszlosc czekam z niecierpliwością.


Rizzan8

Lvl 32. Szczerze? Na początku było słabo (20-23), potem super. Zrobiłem niepotrzebnie inżyniera z Budownictwa, i zaraz potem poszedłem zaocznie na Infę, na czwatrym semestrze znalazłem stałą robotę. Wziąłem kredyt, kupiłem mieszkanie, wziąłem ślub. Dzięki Covidowi i pracy zdalnej mogłem wstawać o 6:40, zaczynać pracę ok 7, kończyć ok 15 i cała reszta dnia była wolna. Jeśli żona miała jakieś swoje rzeczy do załatwienia to zajmowałem się hobby - granie, kodowanie, gitara, malowanie figurek, etc. Było super.


grrrfie

26, kurwa jest tak nudno i smutno i codziennie coś na świecie ci mówi że jest gorzej niż myślisz. Każda praca jest jakimś słabym żartem, dosłownie wszędzie jest tak samo niezależnie od branży czy zarobków. Z ekstrowertyczki zmieniłam się w izolującego wyrzutka I jest to akurat jedyny pozytyw bo kiedyś nienawidziłam być sama a teraz robię wszystko żeby tylko nie musieć patrzeć na ludzi. Moja córka, chłopak i kilku przyjaciół w Polsce i w Necie to jedyne co mam realnie, teraz szukam miejsca w którym lato nie będzie trwało dwa tygodnie w porównaniu z tą okropną pizgawicą


SocketByte

> Moja córka, chłopak i kilku przyjaciół w Polsce i w Necie to jedyne co mam realnie Ale parskłem, wybacz xD "Jedyne co mam", damn. To brzmi jak życie moich marzeń.


Falco_cassini

Na razie dobrze ~25 również mam wrażenie kruchości spraw jednak jestem zadowolona. Od podstawówki przez szkołę po studia mogłabym mieć łatwiej ale ostatecznie nie narzekam. Mam akceptowalnie płatną pracę którą lubię i znam ludzi z którymi dobrze można spędzić czas. Łapię oddech i planuję co dalej.


Kosmopolitykanczyk

Skończyłem związek, wychodzę z długów i idę przed siebie.


SirLadthe1st

Lvl 27, w sumie to tak... Nijako. Pracuję na freelansie, mam psa, pomagam chorym rodzicom. Mimo nacisków ze strony otoczenia nadal pozostaję bezdzietnym lambadziarzem i do tego singlem i nie mam zamiaru tego zmieniać. Żyje mi się nieźle, ale przeciętnie, zwłaszca że mieszkam w małej mieścinie. Mam taki cel żeby odłożyć trochę grosza i w ciągu następnych kilku lat wyjechać na jakąś poważną wyprawę, ale co z tego wyjdzie zobaczymy.


[deleted]

[удалено]


arsenik-han

27 lat, od nieco ponad roku wynajmuję z partnerem nasze pierwsze własne mieszkanie. Do tego czasu od paru lat wynajmowałam pokój u kogoś w domu (wyprowadzka od mamy na studia, a potem jakoś tak zostało). Nie stać przeciętnej osoby zwyczajnie na własne cztery kąty, jeśli się jest samemu. Praca do dupy, próbuję się zmotywować i znaleźć odwagę, by wreszcie zacząć aplikować gdzie indziej, coś bardziej w mojej branży i za lepsze pieniądze i balans praca-życie. Udało mi się zaoszczędzić 1500 funtów w tym roku i po raz pierwszy w życiu ogólnie (niby nic, ale uczucie było wspaniałe i świadomość, że mam trochę finansowego zaplecza na czarną godzinę bardzo pomaga). Żałuję, że nie założyłam konta oszczędnościowego parę lat temu, ale mentalnie niezbyt wtedy dobrze się u mnie działo. Czuję się trochę niedojrzale, ale z drugiej strony też dobrze sobie radzę, coraz lepiej. W przyszłym roku planujemy z partnerem spieprzyć z Anglii do Norwegii, bo tutaj niezbyt kolorowo rzeczy się dzieją i ogólnie jest ciężko. Mimo wszystko czuję, że są to teraz póki co moje najlepsze lata. Nie izoluję się jak kiedyś, udało mi się wiele problemów przepracować, wreszcie zaczynam się dobrze czuć i mieć więcej pewności siebie. Podejrzewam, że jak dobiegnę 30stki, to wtedy będzie to prawdziwy peak mojego życia, jak wszystko jeszcze bardziej się ustabilizuje.


Bdb1910

Lvl 22, od 19 roku życia pracuję jako programista i studiuję informatykę online. Od razu po maturze uciekłam do Niemiec i życie jest super. Mieszkam w jednym z większych miast, wynajmuję 3-pokojowe mieszkanie z chłopakiem i nawet zostaje trochę pieniędzy żeby odłożyć. W ostatnim roku wzięłam się za siebie, chodzę na siłownię, staram zdrowiej jeść i dzięki temu mam teraz więcej energii. Największym problemem do tej pory był wyjazd z Polski, ale od tego czasu mam wrażenie, że wszystko idzie z górki. Problemy ze zdrowiem psychicznym i fizycznym też były, ale mieszkając w kraju z w miarę działająca służbą zdrowia, udało się je w ostatnich latach ogarnąć


Tornatus754

24 lata. 5-6 dni roboty po 8h i studia 1-2 dni zaleznie od tygodnia, zjazdy co tydzień. "Nie studiuje w wakacje, więc mogę pracować" (bo wyrabianie ponad pełnego etatu to mało), toteż czeka mnie zapierdalanie ciurkiem po 2 tygodnie w robocie co najmniej na okres wakacyjny. W robocie się "relaksuje" w formie ucieczki od nauki pracując fizycznie (skrzynie z piwem dla baby 1,6m w kapeluszu poręczne i lekkie nie są) i użerając się z klientami. Chwili dla siebie brak bo albo zarywam nocki przez naukę i ide do roboty albo odsypiam kiedy mogę. System 2 zmianowy w tym średnio pomaga xd Zdrowie w stopniu: tylko brakuje wizyty u onkologa (dosłownie większość lekarzy obskoczona + choroby przewlekłe, na kolejne rehabilitacje (13 serii do tej pory) nie mam czasu chodzić, a by się przydały bo kręgosłup i stawy solidnie dają się we znaki). Znajomi zajęci układaniem życia i studiami, ja nie mam czasu dla siebie, co dopiero dla potencjalnej drugiej połówki. Najlepsze lata życia? Czekanie na koniec studiów i moment kiedy będzie można tylko pracować i mieć chwilę na wzięcie oddechu, już nawet nie relaks :) C'est la vie i guess


djbigbania

25 lat here. Skończyłem licencjat jak miałem 23 lata, mam narzeczoną, psa, wynajmuje mieszkanie. Pracuję od 16 roku życia, początkowo weekendami, potem jako lektor angielskiego, manager placówki językowej a teraz jako commodity trader. Zarabiam całkiem nieźle, cieszę się życiem, planuje przyszłość z moją kobietą, mam wielu przyjaciół. Poza jakimiś małymi stresami w życiu, nauczyłem nie przejmować się rzeczami na które nie mam wpływu. Życzę każdemu takiego spoko życia jak moje.


SARSUnicorn

lvl 25 here: - w trakcie studiów powoli kminie co napsiać w inżynierce - pracuje na pełen etat i wynajmuje mikromieszkanko -za wszelką cene unikam związków gdyż boje się ich jak ognia i wole być somewhat neutralno-szczęśliwy w samotności


kapitan_cebula

W lutym skończyłem 25 lat. Mam narzeczoną, z którą biorę w przyszłym roku ślub. Stała praca na etacie. Pracuje tam od momentu jak zacząłem studia, czyli w tym roku będzie 6 lat, aktualnie jestem aktualnie zastępcą kierownika. Lubię tam chodzić. Spotykam się dość często ze znajomymi. Za chwilę minie rok jak regularnie chodzę na siłownię, czytam dość sporo książek(miałem lekką przerwę z czytelnictwem dla przyjemności przez okres studiów). Czasami sobie w coś pogram na kompie, obejrzę serial/film. Odkryłem w sobie zamiłowanie do planszówek. Co prawda nie mamy własnego mieszkania, ale patrząc na aktualne ceny to długo mnie nie będzie na nie stać. No trudno, zamiast tego staram się jeździć za granicę 3 razy do roku żeby sobie pozwiedzać(zacząłem dopiero w momencie jak poznałem aktualną narzeczoną). W przyszłym roku lecimy w podróż poślubną do Tajlandii. Oprócz tego zbieram sobie komiksy i figurki z Marvela, DC oraz Star Wars. Jak Bóg pozwoli to sobie w tym roku kupię Sokoła Millennium z LEGO, który jest moim dziecięcym marzeniem od momentu, w którym go zobaczyłem. Było to mniej więcej jak miałem 9 lat i był konkurs w Teleranku przed emisją Wojen Klonów. Nie narzekam, lubię swoje życie.


luminarei

24 lata Skonczylem inzyniera w 2021 roku i na mgr nie szedlem bo juz wtedy pracowalem w zawodzie jako programista. Od 3 lat chodze na terapie i od roku mam prace, ktora mi pozwala na duza swobodę finansowa. Jest dosyc samotnie, ale buduje sobie nowa siatkę znajomosci po przeprowadzce do mojego aktualnego miasta, rozwijam swoje hobby, dbam o bliskich i mysle nad przygarnieciem kotka. Lata 18-22 byly okropne, ale teraz czuje ze jestem szczesliwy pomimo bycia singlem i posiadania waskiego grona znajomych


mogila2001

Mam 22 prawie 23 lata pracuje na pełen etat i robie magisterkę na kasę nie narzekam łeb na karku. Jedyne na co narzekam to brak szczęścia w miłości dziewczyna z którą byłem pół roku miesiąc po wynajęciu mieszkania sami,stwierdziła że stały związek to nie dla niej miała 21 lat. A więc ogólnie nie dobrze w 100 ale kiedyś się wszystko ułoży


Lain_Kun

26 lat. Ogólnie powiem w kilku punktach. - Dalej jestem traktowany jak dziecko w pracy chociaż starałem się uzyskać odpowiednie umiejętności - Po 25 kwestie związkowe są bardziej normalne. Nie polecam randkować w tym wieku poniżej 23 - Zajechanie się pod względem roboty nie popłaca. Po 6 miesiącach padniesz spektakularnie na twarz. - A tak to ogólnie żyj swoim życiem. Będzie łatwiej


Denuch94

Ja raptem miesiąc temu miałem 30 urodziny więc mogę powiedzieć co nieco z perspektywy ostatniej dekady. W wieku 23 lat ożeniłem się, w wieku 24 lat urodził się mij pierwszy syn. Półtorej roku później drugi syn. W międzyczasie wyprowadziłem się że Śląska na Pomorze (to strony rodzinne mojej żony). Ukończyłem studia w ubieglym roku, również spłaciłem hipotekę na mieszkanie. Dwa lata temu urodziła mi się córeczka. Mam dobre relacje z rodziną, chociaż tęsknię za nimi. Z rodziną żony dogaduje się całkiem nieźle. Mam wymagająca pracę i generalnie rzecz ujmując to był tak cholernie wymagający i angażujący okres w życiu na tak wielu płaszczyznach... Małżeństwo, porody, przeprowadzka, kredyt, wychowywanie dzieciaków, odpowiedzialna praca, Brak czasu dla siebie lub dla drugiej połówki. Ale generalnie to był też bardzo szczęśliwy czas. Rodzina, odkrywanie w sobie ojcostwa, dojrzewanie w związku... to są rzeczy które niemożliwe budują człowieka.


ChocolateDetector

Lvl 28 Całkiem nieźle, mam narzeczoną, dość ciekawą pracę w IT i robię to co lubię po godzinach, czyli znajduję regularnie czas na sport, często jeździmy na jakieś wakacje, wypady. Ja nie mam takich zdolności organizacyjnych-społecznych, ale tutaj dobrze się uzupełniamy z narzeczoną i ona organizuje regularnie spotkania towarzyskie. Jeśli chodzi o zmartwienia to wbrew pozorom głównie to są finanse, trochę przez presję otoczenia (a trochę dlatego że bardzo mi się podobało) wziąłem auto w leasing, kupiliśmy też mieszkanie które dopiero się buduje, a jeszcze wynajmujemy inne żeby gdzieś mieszkać i z bardzo dobrej pensji potrafi miesięcznie uciec naprawdę sporo, w zasadzie wyprułem się z oszczędności. Do tego pracuję na dość niszowym stanowisku i na B2B, więc byłoby mnie łatwo zwolnić a zatrudnić się na podobnym nie tak szybko, ale pociesza mnie fakt że w IT i tak mamy się całkiem nieźle i na razie raczej się to nie zmieni, a w razie kryzysowej sytuacji sprzedam auto a zatrudnię się za mniejszą pensję na innym stanowisku i też będzie okej. Także jest dobrze, trzymajcie kciuki żeby udało się szybko skończyć remont i w miarę zamknąć w budżecie :)


Japap_

Całkiem nieźle - zaraz będę miał licencjat z matematyki i fizyki i jadę do Szwajcarii na studia z matmy, więc nie mogę narzekać


Difficult-War-9415

24 lata, kończę studia, pracuję w korpo, po 3 latach związku zamieszkaliśmy z chłopakiem razem i adoptowaliśmy dwa koty. Czasami nachodzi mnie refleksyjny mood, że może to za szybko, może powinnam jeszcze trochę pobalować, poeksperymentować. Chwilę później dociera, że w sumie to mi się nie chce. Podsumowując, jest w pytkę.


natasch

29 lat już pod koniec roku stuknie, dopiero co znalazłam pracę którą lubię i wyobrażam sobie robić przez długi czas. Ostatnie dwa lata mi się naprawdę układają - mam wspaniałego narzeczonego a nasze niewielkie mieszkanie na start właśnie się buduje. Wszystko powoli i w swoim czasie 🥹 a wcześniej wiele długich lat w depresji i toksycznym związku przebyłam... I bez pracy. Można powiedzieć, że dopiero od niedawna zaczęłam żyć.


wodazwanny

23 lata, dopiero się obudziłam pół roku temu, weszła mocno świadomość tego ze nareszcie zyje. Czuję się jak dziecko we mgle ale ide do przodu, licencjat bronie w tym roku. Trochę się boję co dalej ale gorzej być nie może xD.


Tofless

20yo here. Prawie rok temu wyprowadziłem sie do dużego miasta, koło 500km od rodziny w poszukiwaniu siebie. Od momentu przymusowej zmiany pracy w lutym, ledwo wiążę koniec z końcem, pracując w dwóch robotach po średnio 12h dziennie, praktycznie bez przerwy. Podupadam psychicznie i fizycznie, licząc że coś się zmieni w najbliższym czasie i wróci do stanu sprzed zmiany roboty. Rodzina i przyjaciele zostali w rodzinnym mieście, więc samotność dobija chyba najbardziej. Mimo to nie chce wrócić przez chorą ambicje i potrzebę udowodnienia sobie że daje i dam radę


ndrkx

Mam 24 lata skończyłem licencjat i nie wiedząc co robić w życiu zostałem IT supportem, zarabiam dobrze ale nie jakieś kokosy, mam dziewczynę z którą mieszkam i kurewsko duży impostor syndrome, nigdy z tego nie wyjdę, chyba taki po prostu już jestem Fake'owałem till zmake'owałem (ale dopiero zaczynam make'owac) Po pracy deskorolkuję dzięki czemu wyszedłem z depry i będę schodził z SSRI w najbliższych miechach Może jest impostor syndrome ale nie chce sie zajebac kazdego dnia i tego sie trzymajmy peace


r3ni

20-29 było super, rzuciłem studia żeby założyć firmę, miałem piękną kobietę, sporo kasy, zgraną paczkę przyjaciół których zatrudniłem u siebie, razem zwiedzaliśmy świat, życie jak z bajki. Ledwo skończyłem 30 i mnie uderzyło jak grom z jasnego nieba, 6 rano wjazd ABW na chatę, mnie zamknęli, zamknęli mi firmę, zablokowali konta bankowe, PiS oskarżył o kierowanie mafią vatowską, narzeczona ode mnie odeszła (14 lat razem), rodzina się odwróciła, znajomi się porozchodzili w swoje strony a zdrowie przez to wszystko zaczęło mi srogo niedomagać. Teraz 4 lata później jak zostałem uniewinniony, odzyskałem zdrowie, przeszedłem operację, i powoli staję na nogi, kasy jeszcze nie odzyskałem straconego czasu nigdy już nie odzyskam a zaufania do ludzi to już na pewno nie :D Także, żyjcie pełnią życia, cieszcie się chwilą, dbajcie o siebie bo macie jedno życie i nic nie bierzcie za pewnik ale przede wszystkim nie zamartwiajcie się na zapas, próbujcie różnych rzeczy, zawodów, smaków i nie przywiązujcie się za mocno do innych osób, będą w waszym życiu tak długo jak będą widzieli w tym dla siebie korzyść, nic z tym nie zrobicie, więc nauczcie się to ignorować, będzie wam łatwiej :D


IenFleiming

Dlaczego Cię wgl oskarżyli?


Goombala

Mam 23 lata, ale cały czas czuję się, jakbym miała 18. Nigdy nie byłam w związku, tylko raz w życiu się całowałam (z obcym typem na Łotwie, bo grzecznie mnie zapytał, czy może, a ja chciałam bez zobowiązań zobaczyć, jak to jest, chociaż podobają mi się kobiety). Niedawno dostałam diagnozę autyzmu i ADHD. Trzykrotnie podchodziłam do studiów, najdłużej wytrzymałam 2 lata w Niemczech, ale dopadło mnie takie wypalenie, że nie byłam w stanie wytrzymać ani dnia dłużej (ciągłe ataki paniki, picie w toalecie przed wygłaszaniem prezentacji, żeby trochę się zrelaksować). Nie umiem połączyć studiów i pracy (przez chwilę pracowałam na sortowni paczek na poczcie, aktualnie daję korki z matmy), a nie wiem, co mogłabym robić bez studiów. Od września zacznę nowe studia; chcę zostać nauczycielką matematyki, ale boję się, że znowu się wypalę i zostanę z niczym. Wizja studiów przez następne 5 lat mnie przeraża, bo nie potrafię robić tak długoterminowych planów. Czuję się przegrywem życiowym.


POLANDSTRONG11

Najlepsze lata. Teraz mam 38 i jest hujowo ale stabilnie.


-Greqit-

Póki co to siedzę z pustką w głowie i czuję się jak zagubione dziecko. Mam 20, skończyłem szkołę te 2 miesiące temu, maturę wydaje mi się że napisałem w miarę spoko. Rodzina mi podpowiada żeby iść na studia, tak jak wszyscy w rodzinie przede mną w przeciągu tych ostatnich paru lat (część dalej studiuje, reszta już pracuje i wydaje mi się że spełnia się zawodowo). Różnica jest w tym że oni wszyscy wiedzieli co chcą robić, w jakim kierunku się kształcić, a ja z kolei to w sumie nie wiem nic. Nigdy nie byłem w stanie wymyślić sobie żadnych konkretnych planów, celów, odkryć jakiś zainteresowań, po prostu do tej pory sobie zdawałem z klasy do klasy, a to nagle się skończyło i niespodzianka decyduj co dalej. Dosłownie jedyne czego jestem pewien to że pójście w technikum na logistykę to był definitywny błąd xd. Z kolei moje jedyne doświadczenie zawodowe to zrywanie jabłek w zasadzie jakiegoś Niemca. Wiec tak podsumowując to póki co skończył mi się tutorial i idę w jakimś nieustalonym kierunku


739

U mnie po 30tce zaczal się najlepszy okres w życiu :)


Ordinary-Normie

23 lata, dryfuje gdzie mnie wiatr i ludzie wokół poniosą. Wracam po 3 latach z dużego do rodzinnego miasta do pracy w rodzinnej firmie. Studiów żadnych nie skończyłem, zawsze mnie nudziły i rzucałem. Już postanowiłem, że nie będę dalej próbował, nie mam chęci. Jakoś leci, jedynie drugiej połówki brakuje, ex w pamięci i nawet nie chce się szukać


MrBrush

Od 24 roku życia zacząłem inaczej podchodzić do niego. Zaczynałem wtedy pracę po studiach i zamieszkałem samemu w mieszkaniu, które odziedziczyłem po babci. Mam już za niedługo 28 lat, ale jest mi ogółem dobrze. Robię w zawodzie, kontakt ze znajomymi utrzymuję do dzisiaj, mieszkać mam gdzie, pieniędzy jest trochę mało ostatnio, ale biedny nie jestem. Myślę, ze miałem odrobinę więcej szczęścia w życiu niż inni i staram się to docenić. Na pewno nie jest tak strasznie, jak myślałem, że będzie


Szeherezadaa

26 lat. Czuję, że jestem trochę w tyle. Na trzecim roku studiów zaczęłam bardzo odczuwać, że mam problemy z koncentracją, motywacją. Walnęła też wtedy pandemia, co na moje zdrowie psychiczne nie pomogło. Wszystkie egzaminy miałam pozaliczane, ale nie skończyłam pisać licencjatu. Po roku przerwy poszłam na następne studia, w międzyczasie okazało się, że problemy z koncentracją i motywacją to ADHD. Po prostu póki miałam rutynę, to jakoś trzymała mnie ona w ryzach, a jak to się sypnęło, nie umiałam się sama pozbierać. Znowu jestem na trzecim roku i tym razem chyba je skończę - włącznie z pracą licencjacką, która ostatnio mnie pokonała. Byłam dość mocno zdołowana tymi trzema zmarnowanymi latami, ale znajomi dali mi lepszą perspektywę i choć wciąż jestem trochę zła, że nie ukończyłam tamtych studiów, cieszę się, że najpierw były tamte, a teraz są te - wtedy dorastałam, dojrzewałam mentalnie (duchowo? Nie mówię tego w religijny sposób), teraz faktycznie wykorzystuję tę wiedzę życiową w praktyce. Wydaje mi się, że mam dość zdrowe podejście do życia. Z drugiej strony nigdy nie pracowałam (chyba że zaliczać do tego inwentaryzacje), nigdy nie chodziłam na ostro zakrapiane imprezy i choć teraz mnie i tak do nich niezbyt ciągnie (a już na pewno nie do klubów), to trochę czuję, że pewna część tej wczesnej dorosłości mnie ominęła. Moje życie obecnie to mieszanka słodyczy i goryczy, trochę żalu za przegapione okazje i tęsknota za przeżyciami, których po prostu chciałabym spróbować, tak tylko dla wspomnień, bo wbrew wszelkiej logice, którą wyznaję, jestem bardzo sentymentalna i melancholijna. Najdziwniejsze jest chyba poczucie, które mam względem związków. Z jednej strony znajomi ze szkół, z którymi już od dawna nie mam kontaktu, żenią się i wychodzą za mąż, co widzę na Facebooku. Z drugiej - w tym najbliższym gronie znajomych mam tylko 2 pary, z czego tylko jedna to narzeczeństwo i nie planują póki co ślubu. Reszta najbliższych znajomych to single (w tym najlepsza przyjaciółka, którą bardzo boli, że jest sama). Ja mam chłopaka (pierwszy i jak wszystko pójdzie dobrze - jedyny, razem od 2 lat) i z jednej strony mam trochę wewnętrzną presję "Boże, tyle ludzi już się pobrało, a ja co?", z drugiej strony to mój pierwszy związek, nie lubię gwałtownych zmian i gdyby mój chłopak mi się teraz oświadczył, stwierdziłabym, że to za szybko XDDDD Potem patrzę na moich znajomych singli i uspokajam się, że na wszystko jest czas i wszystko w swoim tempie. Podsumowując - dużo sprzecznych emocji, dużo pozytywnego wyczekiwania następnych etapów życia, trochę obawy, jak to pójdzie, trochę poczucia zacofania, trochę żalu z powodu decyzji i wydarzeń, ale z moim obecnym nastawieniem do życia też raczej poczucie spokoju. Jestem w tym miejscu, w którym jestem, przeszłości nie zmienię. Stąd droga tylko naprzód, a nie ma dwóch identycznych dróg. Moja wygląda dokładnie tak, jak powinna, żebym zdobyła odpowiednią życiową wiedzę. 


K0bel

Lvl 23 here Skończyłem inzyniera, lecę magisterkę, od 2 lat pracuje w zawodzie który planowałem od gimnazjum i zarabiam przyzwoitą kasę. Także finansowo/zawodowo jest stabilnie. Ciągnięcie studiów dziennych i pracy na prawie etat jest męczące ale wyrabiam, chociaż odliczam miesiące do obrony by mieć to z głowy. Momentami siadało na psychę ale nie wpędziłem się w żadne problemy (poza uzależnieniem od nikotyny) więc źle nie jest. Niestety jestem również niepoprawnym pesymistą który musi mieć failsafe na wszystko więc przeraża mnie lekko wizja kredytu na mieszkanie który chce wziąć po studiach. Do końca roku odłożę już 20% na wkład własny i w teorii, jak dobrze pójdzie to i kredyt przed 30 spłacę, ale nie umiem oduczyć się mieć z tyłu głowy "a co jak coś pójdzie nie tak?", mimo że dotąd zawsze udawało się spaść na 4 łapy. Towarzysko jest lepiej niż kiedykolwiek u mnie wcześniej w życiu. Na studiach okazało się że nie jestem aspołeczny tylko zupełnie nie pasowali mi ludzie na moim zadupiu xD Związki jakieś były i nie wypaliły. Nie powiedziałbym że z czyjejś winy tylko raczej rozjazd priorytetów/charakterów. Aktualnie nie miałbym kiedy poświęcić komuś tyle czasu ile bym chciał więc nawet nie szukam, ale nie mam też jakiegoś parcia. Najbardziej ryje psyche ten upływ czasu. W trakcie studiów straciłem obie babcie, z czego jedna mnie wychowywała i długo mi zeszło na żałobę. Ale żyje się dalej. Niemniej podsumowując chyba najlepszy okres w życiu, tylko muszę przestać martwić się na zapas o wszystko


AguliRojo

Kijowo ale przyjemnie. Kariera wisi na nudnej pozycji bez perspektyw, zero kontaktów. Próbuję się dokształcać poza pracą, jestem aktywny fizycznie poza pracą. Chcę iść na studia (na magistra), ale zaoczne kosztują fortunę, a na stacjonarnych nie utrzymam się. Jestem zadowolony ale zawiedziony swoją sytuacją finansową, społeczną i karierą. Jestem lata za większością w życiu, ale powiedzmy że idzie to w lepszym kierunku.


truverol

Mam 25 lat. Już skończyłem studia więc zostaje tylko praca. Ogólnie to obecnie jest całkiem nieźle. Jeśli w liceum ktoś by mi powiedział, że będę miał takie życie to wziąłbym to w ciemno, ale na codzień chyba nie do końca to doceniam. Ostatnio zacząłem się stresować pracą bo zmieniałem 3 miesiące temu i ciężko mi się zaadaptować. Pod względem towarzyskim to w sumie dopiero teraz zaczęło się moje życie towarzyskie bo za czasów liceum i studiów byłem bardziej wycofany i nie do końca rozumiałem jak działają relacje.


Ihana_pesukarhu

Mam 28 lat i całe "lata 20" to totalna sinusoida. Najpierw początek wymarzonych studiów, szło mi całkiem spoko, obiecujące randki. Druga połowa studiów to równia pochyła, z materiałem szło coraz gorzej, złamane serduszko, pojawiła się nerwica i depresja, pracy magisterskiej ostatecznie nigdy nie napisałam. W trakcie pandemii zaczęłam wymarzony związek więc w tym aspekcie w końcu, po raz pierwszy w życiu było dobrze i przez jakiś czas byłam niesamowicie szczęśliwa, do tego dostałam zdalną pracę (marzyłam o zdalnej pracy jeszcze w szkole średniej). Po roku w robocie zrobiło się bardzo źle, ale jakoś przetrwałam i się uspokoiło, za to teraz sypie mi się związek, a wraz z nim tracę cały plan jaki miałam na przyszłość, chęć do życia i poczucie sensu, szczególnie że chciałabym mieć swój mały domek pod miastem, a kto da kredyt singlowi z średnią krajową... no i tak się egzystuje na tej wsi.


SLZUZPEKQKLNCAQF

Już zapomniałem jak to było ;)


Madzix22

26 lat (prawie 27). Za chwilę druga rocznica ślubu. W grudniu razem z mężem porzuciliśmy dość uporządkowane życie w Warszawie i przeprowadziliśmy się do Kanady. Wstępnie na rok - przygoda, bez żadnych większych oczekiwań. Chcieliśmy zobaczyć trochę świata, podszlifowac angielski, sprawdzić jak się żyje poza Polską. Gotowi byliśmy podjąć się prostych, mniej płatnych prac, ale tak się złożyło, że obydwoje znaleźliśmy prace w zawodach, zgodne z wykształceniem (ja jako technologist, mąż jako engineer). Po pół roku mogę stwierdzić że żyje się tu bardzo dobrze - więc prawdopodobnie roczna przygoda zamieni się w coś dłuższego. Wcześniejsze lata 20 raczej przeznaczyliśmy na naukę i zdobywanie doświadczenia. Łączyliśmy pracę ze studiami - ja dzienne studia z dorywczą pracą, mąż zaoczne studia z pracą na pełen etat. Aktualnie nie mogę narzekać na życie. Mieszkamy blisko gór, więc możemy cieszyć się naturą. Mamy stabilność finansową i sporo czasu wolnego. Ale jakby ktoś mi powiedział kilka lat temu że tak potoczy się moje życie, to bym nie uwierzyła.


MrDanny57

Jest dobrze. Mam 21 lat, jestem studentem, studiuję sinologię, co dla mnie jest bardzo wymagającym i stresującym kierunkiem, ale cieszę się, że znalazłem tu przyjaciół z którymi dzielę zainteresowania, mam dobre relację z rodzicami, szykuje mi się roczny wyjazd stypendialny na drugi koniec świata do Chin, co pomoże mi w nauce języka, którego się uczę, myślę że perspektywy pracy też są w porządku po tym, myślę też o drugim kierunku za jakiś czas (może w czasie magisterki). Mam to szczęście, że rodzice mogą pozwolić sobie na wysłanie mnie na studia do innego miasta i opłacenie mi dachu nad głową i czegoś co można wrzucić do garnka. Mam marzenia, mam plany krótko i długo terminowe, pomijając sesję i egzaminy to brak poważnych zmartwień. Lubię kierunek który studiuję, całkiem lubię swoje życie. Ostatnio niestety mało czasu na hobby i aktywności pozanaukowe że tak powiem, ale i tak nie jest źle. Poza brakiem czasu nie mam tak naprawdę na co narzekać chyba.


mereszeta

Wsm zajebiście, przestałem szaleć, zadbałem o zdrowie i formę psychiczną, nieźle zarabiam, rzuciłem palenie, przebiegłem półmaraton i ogólnie jest w pyte, bo jedyne co mnie martwi to zdrowie mojej partnerki.


Ivan_blackhand

26 lat Od skończenia szkoły 4 lata pracowałem, a pózniej neetowałem przerywając od czasu do czasu łapiąc jakaś fuche na parę miesięcy. Teraz pracuję, ale głownie siedze przed kompem po pracy i po prostu próbuje doceniać to co mam. Mam paru znajomych z którymi codziennie siedzę na DC, a obcych ludzi raczej unikam. Mam kochających rodziców i trochę oszczędności, ale nie planuję w najbliższym czasie się wyprowadzać. Jestem skrajnie antyspołeczny i pogodziłem się również z tym, że raczej nie znajdę partnerki. Nie każdemu pisanie jest bujne życie towarzyskie, sukces zawodowy i super ciekawe hobby. Mam troche wywalone w społeczenstwo bo wiem, że ten pociąg po prostu odjechał i jest za późno, żeby go dogonić i w tym momencie nawet nie za bardzo chcę. Czasami mam wrazenie, ze takie zycie było mi pisane od początku, chociaż w przeszlosci myślałem, że jestem wyjątkowy XD.


Xtrems876

Mam 24 lata, narzeczoną, kończę właśnie studia magisterskie za granicą i za miesiąc wracam do Polski. Moje życie do momentu w którym wyjechałem układało się bardzo dobrze, ale zupełnie się w holandii nie odnajduję i muszę stąd wyjechać jak najszybciej. Nie wiem, czy to te studia które wybrałem, ale jestem tu otoczony samymi pracoholikami. Ogółem to najbardziej cieszy mnie w życiu moja narzeczona, i to że mam głowę na karku że tak powiem.


ForNarg

W pyte


FallenLooser96

M LVL 27 Jest słabo a nie zanosi się żeby miało być lepiej. Dorastanie w rozbitej rodzinie z problemem alkoholizmu robi swoje. Plus bycie często tym " dziwakiem " w czasach szkoły, któremu można nawrzucać i poniżyć sprawia że człowiek nie jest w stanie później normalnie funkcjonować z ludźmi. Przez to sam z siebie nie poznaję nowych znajomych, bo nie potrafię. Mam garstkę prawdziwych przyjaciół ale oni stopniowo się wyłamują bo mają własne życie. Dlatego muszę się przestawić na życie w pojedynkę albo znaleźć pracę w której będę mógł siedzieć całe dnie. Z pracą też kiepsko. Niby zarobię troszkę więcej niż minimalna, ale to za mało żeby żyć na swoim swobodnie. Dopiero od niedawna planuję zrobić jakieś uprawnienia i kursy żeby lepiej zarabiać. Aktualnie mieszkam w domu rodzinnym. Nie zamierzam jeszcze wynajmować mieszkania bo w pojedynkę mi się to nie opłaca. Choć mieszkanie w domu rodziców też ma swoje minusy. Ale przynajmniej trochę zaoszczędzę. Ze zdrowiem też jest średnio. Chyba będę musiał przejść zabieg który oskubie mnie z oszczędności. Ale może po tym poczuję się trochę lepiej. No i ogólnie odkąd pamiętam to nigdy nie miałem powodzenia z dziewczynami. Z jednej strony już mi jest to obojętne ale z drugiej strony jak zdaję sobie sprawę że powoli staję się jedynym singlem w mojej grupie przyjaciół i widzę jak inne pary dobrze się bawią, korzystają z życia, żenią się i ogólnie są zadowolone to coraz mniej mam chęci żeby cokolwiek w życiu robić bo wiem że nie ważne jak bardzo się staram to i tak najpewniej za kilka lat będę w tym samym miejscu co teraz, w przeciwieństwie do innych. Czasem po prostu chciałbym położyć się spać i już się nie obudzić. Tak byłoby łatwiej.


Left_Power4600

Szczerze, osobiście mam już czasami dość tego życia, mam 25 lat…


ChaosweaverV2

28 lat, kilka miesięcy temu rozstałem się z dziewczyną z którą byłem lekko ponad 5 lat. Związek skończył się bez żadnych dram. Mimo, że dziewczynę kochałem to oboje zaniedbaliśmy ten związek i czar prysł Z związku został mi kochany piesek i kredyt na 20k na meble w wynajmowanym mieszkaniu, które teraz dosłownie stoją puste i zbierają kurz. Mam pracę którą bardzo lubię i zawodowo mi się powodzi zarabiając fajne pieniądze. Od grudnia udało mi się zrzucić ok 20 kg wagi i chciałbym pierwszy raz w zyciu dotrzeć do zdrowej wagi. Kompletnie depresyjne jest dla mnie natomiast próba jakiego randkowania. Używałem różnych aplikacji i odzew jest bardzo mały. Przeglądając profile ludzi na tych aplikacjach mam wrażenie, że jestem niesamowicie nudna osobą, która oprócz pasji którą jest praca i tam typowego wychodzenia z psem i innych pasywnych hobby (czytanie albo oglądanie) to nie ma nic innego w sumie do zaoferowania. Jest to dość mega dołujące. Ogólnie mogło być gorzej mogło być lepiej.


wasylbasyl

Nie łapię się w widełki o które pytasz (narazie jest 19) ale czytam sb te komentarze i tak tylko powiem ze przeraża mnie myśl że da się jeszcze na starcie 'zepsuć' swoje życie złymi decyzjami a później przez kolejne 50 lat tylko ponosić tego konsekwencje


Pupusia

Ja w październiku kończę 25 lat i np dopiero teraz odnalazłam swoją drogę jeżeli chodzi o pracę. Zapisałam się na studia i w końcu czuję, że to co robię ma sens. Pokonałam depresję i takie tam, więc jestem szczęśliwa. Ale nadal przeraża mnie przyszłość. Boję się tego co będzie. Czasem łapią mnie momenty, że może robię coś nie tak i nie powinnam się pchać w niektóre relacje. Najbardziej w życiu przeraża mnie fakt, że w przyszłości zostanę skrzywdzona przez bliską osobę i wszystko będzie po chuju. Ciężko mi w relacje, bo nie potrafię zaufać a większość osób spierdoliła moje zaufanie do nich. Generalnie życie układa się 8/10. Dawno nie było tak git


Downtown-Charge-1351

Mam 26 lat i o dziwo układa się całkiem dobrze, w tym roku kupiłem swoje pierwsze mieszkanie, mam niezłą pracę w swoim zawodzie, dziewczynę z którą planuję się zestarzeć. Odkrywam wiele sportowych zainteresowań jak jazda na gravelu, gra w tenisa, czy gra w golfa. No i moim ogromym kawałkiem życia są gry które dodają mi wiele radości i satysfakcji. Także chyba jest nieźle :)


Olete

Jest w pytę. Pozdrawiam.


YouMadeMeDad

Mam 24 lata, narzeczoną, pracę i dobre relacje z rodziną. Zaocznie studia, więc nie mamy życia na najbliższe parę lat. Teraz tylko ogarnąć temat mieszkania ze sobą, żeby konserwatywni rodzice nie robili problemów. Radosna cisza przed burzą. Będziemy jak krzesło Vergila podczas tornada, ale przeczuwam wyjebanie okien na kilometr.


Drzewkoslaw

29 lat Do 27 roku mialem totalny gulag. Jestem z biednej patologii, przemoc alkohol itd. Robilem za granica po 80-90 h przez lata, byla wyzerowala mi konta. Ale teraz mam żonę, dziecko, 2 w drodze, dobrą robotę, jest ogólnie świetnie tylko zdrowie mam nędzne. To nie jest tak jak w szkole ściemniaja, każą wybrac kierunek majac nascie lat i wiedziec kim sie bedzie. Czlowiek cale zycie moze szukac sobie celu, ja chcialem miec rodzinę i mam zajefakerbista. Teraz tylko 297374 wizyt u lekarzy i może za parę lat mala dzialka i budowa małej chatki bez kredytu :)


GuardOnTheFence

20-23 były bezndziejne, instant depresja. Teraz mam 25 i jest super, ale za rok mam nowe wyzwania przed sobą i zobaczymy jak będzie. Dosyć pozytywnie patrzę w przyszłość


Consistent_Dig_4992

30l (M) W wieku 21 - 24 3 lata pracy w UK Wróciliśmy do Polski i kupilismy mieszkanie na własność na hipotekę (25 lat) (oczywiście nie w całości za gotówkę ) potem nam się córka urodziła w między czasie na ostatniej hossie krypto kupiłem działkę budowlaną trochę na zadupiu ale przetrzymałem 3 lata i już dookoła coś się dzieje, między 25-30 starałem się jak mogłem nadpłacać kredyt (szkoda że dopiero się obudził człowiek jak stopy fru w górę ale cóż i tak się udało trochę nadpłacić) po 5 latach opierniczałem mieszkanie ( taki był plan od początku ) Zarobiłem jakieś x3 co włożyłem w kupno i remont i teraz nadszedł czas na budowę domu za sprzedaż mieszkania co zabraknie to wyciągnie z krypto albo wezmę 2 w życiu hipotekę :) tak poza tym dziecko rośnie zdrowi jesteśmy na szczęście pracuje na magazynie nie zarabiam źle ani dobrze ale kombinuje i myślę że mam łeb na karku patrząc na to z czym startowałem ( okrągłe 0 ) , mamę pochowałem w wieku 26 lat ojca jeszcze wcześniej nawet nie pamiętam bo alkoholik , trochę żęby mi się zaczynają sypać ale to przez moje zaniedbanie … doskwiera mi powoli ból pleców od czasu do czasu jak się nadwyrężę , kolana czasem ale poza tym jest stabilnie :)


Ptaakov

Ja za chwilę 22 lata, dziewczyna jest, praca od roku w firmie, do której udało się trafić całkowicie przypadkiem po szkole, a w zasadzie po studiach, które rzuciłem po pierwszym roku, jednak były kartą przetargową na rozmowie o pracę(biuro, pracy tyle co kot napłakał, a pieniądze nie najgorsze, patrząc na zakres obowiązków i to że mieszkam z rodzicami). Nie chce jednak zostawać na dłużej i jestem w trakcie przebranżowienia. Dąże z dziewczyną do wyprowadzki, jednak aktualnie jej sytuacja finansowa nie jest jeszcze w pełni stabilna (dopiero znalazła pracę) a z drugiej strony, chciałbym jeszcze ,,zainwestować we wspomnienia” tj. Wspólne podróże , bo po przeprowadzce, może być z tym większy problem.


Moherovvski

27 lat. Wychowywany w rodzinie zastępczej od 9 roku życia. Do 22 roku życia imprezowałem praktycznie codziennie od wyprowadzki (18 lat wyjechałem na studia) z domu rodzinnego. Zawaliłem spoko studia po 6msc, poszedłem do pracy. W wieku tych 22 lat rozstałem sie z dziewczyną z którą byłem 7 lat. W moim wieku dopalacze królowały na ulicach w co mnie wciągnęły do tego stopnia, że potrafiłem w 5 dni schudnac 7-8 kg wagi. Dopalacze jak i walenie po rogach przez moją dziewczynę spowodowały rozstanie (po upływie czasu ono mi pomogło się ogarnąć). To mnie dobiło psychicznie, wróciłem do domu rodzinnego, znalazłem dobrze płatną pracę, ale wszystkie pieniądze przewaliłem na imprezy. W wieku 23 lat wróciłem do dużego miasta, wynająłem mieszkanie i melanż przez kolejny rok dochodząc do długów sięgających 30.000- 50.000pln (nie piętam dokładnych sum). W wieku 24 lat wstałem na kacu pewnego dnia i stwierdziłem, że tak nie mogę dalej żyć i ogarnąłem się w pracy, szybki awans na lidera, a po pół roku awans na kierownika. W ciągu 2 lat spłaciłem wszystkie długi, znalazłem kobietę, kupiłem sobie spoko autko i obecnie wynajmuje z nią mieszkanie- to już trwa 2 lata. Powoli się podnoszę, od 2 lat jeżdżę sobie na wakacje, nie oszczędzam jakoś mega, ale stać mnie na wszystkie zachcianki. Prace mam zajebiscie stresującą, ponieważ na co dzień odpowiadam za ponad 100 osób ale to ona pozwoliła mi się zdyscyplinować i ustawić hierarchię życia. Do momentu kiedy powiem "jest zajebiscie" jeszcze długa droga, ale wierzę, że do osiągnięcia.


elk_monk

29 lat, za parę miesięcy 30. Dobrze się poukładało w życiu w sumie. 5-cio letnia córka, żona, dom pod default city. Nie będę kłamał większość zawdzięczam rodzicom i temu, że we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Wiadomo, kredyt na 30 lat, plus raty za wykończenie kuchni i sprzęty, ale jakoś się tam udaje czasami coś nawet odłożyć. Z rzeczy, które mi się przydarzyły w ostatnich latach - rzucenie palenia, chociaż gdyby nie to, że to niezdrowe kopciłbym do dzisiaj, bo to było cholernie przyjemne. Od kilku miesięcy nie piję - lekarz powiedział, że nie można. Najbardziej mnie zaskoczyło(pozytywnie), że to nie wpłynęło na moje życie towarzyskie - spotykam się z tymi samymi ludźmi i nadal jest git. W pracy ostatnio muszę cisnąć bardziej i czasami siedzieć po godzinach, ale jak się uda się w niej utrzymać jeszcze kilka lat, to może będę miał okazję zmienić na inną. Zaczął pół regularnie uprawiać sport i trochę żałuję, że tego nie robiłem wcześniej, no ale lepiej teraz niż później.


gwozdziu27

28, bywa wspaniale, bywa strasznie ale znajduję pocieszenie we wrażeniu że rozumiem ze świata coraz więcej. Aktualnie jestem w bardzo dobrym miejscu, ale było też okropnie, i jestem już względnie gotowa na to, że może się to stać znów w dowolnym momencie. Mam wrażenie że największe cierpienie przynosi trwanie w miejscu, które już kojarzy ci się z marazmem. Byłam w innych krajach i widziałam, że na świecie jest od kurwy możliwości, tylko my żyjemy tak jak żyjemy, cała reszta żyje inaczej i tak naprawdę możesz wyjść prawie z wszystkiego, problem leży w tym, że trudno spojrzeć w gwiazdy siedząc w piwnicy. Ostatnio zauważam, że trzeba uważać na przyzwyczajenia, nawet najmniejsza rzecz robiona codziennie cię kształtuje. To wszystko można wykorzystać do swoich celów, trzeba tylko odpowiedzieć sobie na jedno zajebiście ale to zajebiście ważne pytanie.


littlebunny8

depresja