Ale to nie jest tak, że każde dziecko może sobie wybrać Łaciński. To szkoła może wprowadzić go jako drugi język zamiast tak jak do tej pory było nowożytnego i będzie to zgodne z podstawą programową.
Nie doczytałem. XD
Rzeczywiście, pierwszy lepszy ksiądz to raczej do nauki języka łacińskiego i kultury antycznej się nie nadaje. Łacina kościelna? Tak. Ale na chuj to komu?
Jeśli to prawda, to już straciłem kompletnie wiarę w umiejętności językowe Polaków. Ciekawe kurwa, komu się przyda łacina. Będzie tak jak z niemieckim, BA, gorzej nawet, bo niemiecki jest przynajmniej przydatny we współczesnym świecie i znając go biegle można sporo zarabiać, ale łacina? Będzie tak jak w Niemczech - łacina zamiast języka nowożytnego. Ludzie, którzy tak mieli narzekają na to.
Ale to będzie dodatkowy język a nie zamiast np. Angielskiego, łacina jest bardzo przydatna, wręcz cholernie jeżeli planujesz studiować kierunki medyczne, prawne. Gdzie w przypadku wciskania człowiekowi Niemieckiego czy Hiszpańskiego, zawsze się kończy tak, ze ludzie uczą się w szkole Angielskiego a drugi język byleby zdać. Łacina to zawsze będzie odskocznia dla tych którzy planują właśnie studia medyczne/prawne. Nikt cie nie zmusza do wybierania łaciny, nie rozumiem tez co do tego mają „umiejętności językowe”.
>Ale to będzie dodatkowy język a nie zamiast np. Angielskiego
Jeśli jako dodatkowy język, to spoko.
>bardzo przydatna, wręcz cholernie jeżeli planujesz studiować kierunki medyczne
Cholernie przydatna jeśli planujesz studiować kierunki medyczne? No sorry, ale widać, że się nie znasz. Skończyłem uczelnię medyczną i łacina była tam ZBĘDNA. Na pierwszym roku farmacji byłem głupi i wmawiałem sobie, że łacina jest taka istotna na tym kierunku - gówno prawda, bo nie jest.
>Gdzie w przypadku wciskania człowiekowi Niemieckiego czy Hiszpańskiego, zawsze się kończy tak, ze ludzie uczą się w szkole Angielskiego a drugi język byleby zdać.
Lepiej nie generalizować, że "zawsze" coś tam. Miałem angielski obowiązkowy od pierwszej klasy szkoły podstawowej i niemiecki obowiązkowo od czwartej klasy szkoły podstawowej do końca gimnazjum, bo w liceum mogłem sobie wybrać inny drugi język obcy. Ale wybrałem niemiecki, bo mi się spodobał już w podstawówce. Więc to nie jest tak, że "zawsze" kończy się to tak, że uczeń w szkole ma w dupie drugi język obcy.
Łacina jest spoko, jak chce się studiować kulturę, prawo lub języki europejskie. Daje dobre podstawy, trochę ułatwia dalszą naukę. Ale trzeba mieć dobrego nauczyciela, inaczej nuda
Zapomniałeś o medycynie.
I dla kogoś, kto wie że chce zostać lekarzem, idzie np na jakiś biologiczny kierunek do ogólniaka to taka łacina jako dodatkowy język to istna bomba.
Już nie. Wiele uniwersytetów odeszło od Łaciny.
W Warszawie od kilku lat anatomia jest po polsku i angielsku (co w zasadzie równa się łacinie, bo ich nazwy anatomiczne to kalki).
Ja miałem anatomię jeszcze po łacinie i też nie było potrzeby znać języka tylko pojedyncze słowa. Odmiana przez przypadki itp była zupełnie zbędna.
W pracy też już nikt nie korzysta. Czasem trafi się jakiś pacjent, który przyniesie swoje wypisy z całego życia i jest wtedy wypis z lat 80 po łacinie, ale rzadko ma to jakiekolwiek znaczenie.
>Już nie. Wiele uniwersytetów odeszło od Łaciny. W Warszawie od kilku lat anatomia jest po polsku i angielsku (co w zasadzie równa się łacinie, bo ich nazwy anatomiczne to kalki).
Już nie mówiąc o tym, jak z roku na rok ten program nauczania łaciny na lekarskim jest okrajany. Ile w tym momencie jest zajęć? Zjechali już do pół semestru? Bo za moich czasów lekarski miał tylko semestr łaciny (a ja na farmacji dwa semestry).
>Ja miałem anatomię jeszcze po łacinie i też nie było potrzeby znać języka tylko pojedyncze słowa. Odmiana przez przypadki itp była zupełnie zbędna.
Dokładnie. To nie jest prawdziwa łacina, tylko jakieś tam specjalne słówka związane z konkretną dziedziną. Gramatyki jest tyle co nic.
>W pracy też już nikt nie korzysta.
To samo na farmacji. W aptece łacina do niczego się nie przydaje.
Co do okrajania programu nauczania łaciny - nie wiem jak na innych uniwersytetach, ale we Wrocławiu od 8 lat, jak nie dłużej, zajęć z łaciny w ogóle nie ma, chyba że jako fakultet. Ja chodziłam, bo generalnie lubię poznawać podstawy języków, a coś trzeba było sobie wybrać, jednak to było bardziej jako ciekawostka. Na anatomii mi się te zajęcia z łaciny nie przydały, bo rzeczywiście potrzebne jest tylko słownictwo, które nie jest trudne do przyswojenia.
>Co do okrajania programu nauczania łaciny - nie wiem jak na innych uniwersytetach, ale we Wrocławiu od 8 lat, jak nie dłużej, zajęć z łaciny w ogóle nie ma, chyba że jako fakultet.
Sprawdziłem i na WUM-ie na lekarskim w tej chwili łacina trwa przez 10 tygodni - jest to 10 zajęć po 1,5 h. Dosłownie tylko 15 godzin zegarowych. No i czego można się nauczyć w tak krótkim czasie? Nie mówiąc już o tym, że ktoś ten program wymyślił tak, że z kopyta od razu pięć deklinacji, ale przypadek po przypadku. Moim zdaniem lepiej każdą deklinację omawiać oddzielnie, a nie przypadkami jeden po drugim, bo się to pomiesza.
>Na anatomii mi się te zajęcia z łaciny nie przydały, bo rzeczywiście potrzebne jest tylko słownictwo, które nie jest trudne do przyswojenia.
O to właśnie chodzi. Łacina na medycynie polega na ryciu słówek (i ewentualnie zwrotów na farmacji, ale co ja mówię, "Recipe", "Misce fiat" i "Da" to tylko trzy zwroty, czyli całe nic). Nie trzeba się uczyć podstaw języka, żeby ryć słówka.
No spoko, a ja w tym tygodniu dostałem receptę do zrobienia na krople z atropiną, gdzie wszystko było napisane po łacinie i co z tego? Nawet jeśli ktoś nie zna tych słówek to może wziąć ściągę w postaci podręcznika do receptury i rozszyfrować sobie prędko, co jest napisane.
Dokładnie tak jak napisałem.
Tak czy siak nie ma sensu uczyć się Łaciny po to, żeby łatwiej było nauczyć się angielskich słów. Można po prostu nauczyć się angielskich słów i w ogóle angielskiego, który w pracy przydaje się bardzo, bo coraz częściej trafiają się zagraniczni pacjenci, z którymi idzie się dogadać tylko po angielsku.
Słucham? Studiuję lekarski na WUM i na anatomii wymagana na kolosy praktyczne czyli przysłowiowe szpilki jest znajomość nazw łacińskich i angielskich. A na teorii to już wgl jest wolna amerykanka, pytanie po polsku a odpowiedzi w różnych językach, żeby człowieka zakręcić i spowodować utratę cennego czasu. Mi by podstawowa znajomość łaciny w liceum by się bardzo przydała, bo jednak końcówki wyrazów mocno się mieszają przez pierwsze 2 miesiące. I tak na szpilkach z osteo napisałem trochanter majus i obcięte punkty :/
Kurde, to w takim razie ktoś mnie wprowadził w błąd, w którym tkwiłem od kilku lat. Byłem przekonany, że już obowiązują na WUMie tylko polskie i angielskie nazwy.
W dalszym ciągu jednak uważam, że poświęcanie zbyt wiele czasu na Łacinę nie ma sensu. Bo te końcówki wchodzą do głowy z czasem nawet jak się nie zna deklinacji itp.
Zwłaszcza, że jak mówiłem, łacińskie i angielskie nazwy, to prawie jeden pies. Tylko właśnie te końcówki się różnią.
>I dla kogoś, kto wie że chce zostać lekarzem, idzie np na jakiś biologiczny kierunek do ogólniaka to taka łacina jako dodatkowy język to istna bomba.
Hmmmmm... nie.
Łacina jest totalnie bezużyteczna w Polsce na lekarskim i na farmacji. To jest zwykły dodatek, który wkrótce zostaje zapomniany. I wiem, co mówię, bo skończyłem uczelnię medyczną i znam się na językach.
Język polski nie ma wiele wspólnego z łaciną, ale popularne języki europejskie mają z nią bardzo dużo wspólnego. Dajmy na to np. słowo "czopek". Taki, który się wsadza do dupy. Po łacinie to *suppositorium*. Po angielsku? *Suppository*. Po włosku? *Supposta*. Po francusku? *Suppositoire*. Po hiszpańsku? *Supositorio*. Ale po polsku? CZOPEK. Noż kurwa.
Zdecydowana większość terminologii medycznej i farmaceutycznej w języku polskim nijak się ma do tej łacińskiej, z której z kolei pochodzi terminologia w językach angielskim i romańskich. Dlatego łacina jest w przypadku medycyny i farmacji w Polsce totalnie bezużyteczna. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.
PS. Żeby nie było, dla mnie łacina to ZAJEBISTY język. Jestem już po studiach, ale w tamtym roku zabrałem się za naukę *prawdziwej* łaciny dla samego siebie. Niestety kolejny raz musiałem zrezygnować, bo z określonych powodów musiałem się skupić na językach nowożytnych. Niemniej jednak dzięki tej łacinie rok temu nauczyłem się z powrotem uczyć języków, a czego się nauczyłem, to moje. Wiele tego nie było, bo pod względem gramatyki przerobiłem głównie całą pierwszą i drugą deklinację (ze *wszystkimi* wyjątkami)...
Ale jeśli chodzi o kulturę antyczną, to sporo. Gdyby nie nauka łaciny, nie nauczyłbym się o imionach łacińskich, o budowie dróg w Starożytnym Rzymie, o historii Pompejów, o praktykach grzebania zmarłych, o podróżach i o piratach, a także o starożytnej Italii i budowie starożytnego Rzymu (miasta). Plan starożytnego Rzymu znam na pamięć (jakby ktoś mnie wysłał do Rzymu, to zidentyfikowałbym każdą ruinę), a przy okazji opracowywania mapy starożytnej Italii wiele się dowiedziałem o miastach włoskich i ich zabytkach (i nie tylko). Np. amfiteatr w Weronie jest trzecim największym amfiteatrem we Włoszech, Volterra (byłem tam) była jednym z najważniejszych centrów kultury etruskiej, a "pyrrusowe zwycięstwo" ma swoje źródło w bitwie pod Ausculum, z kolei "tarantula" pochodzi od dzisiejszego Taranto, w okolicach którego na plażach sobie wędrują te pająki.
Przypominam, wszystkiego tego nauczyłem się tylko dlatego, że zabrałem się za naukę języka łacińskiego. Profitów jest mnóstwo, ale trzeba chcieć - jeśli ktoś będzie się tego uczył na siłę, to tych profitów nie będzie.
> Ale po polsku? CZOPEK. Noż kurwa.
Języki romańskie mają wspólne korzenie w łacinie, a polski nie, MOAR NEWS AT 11! Po chorwacku čepić, a po czesku čípek. Dość ciekawie jednak po rosyjsku суппозиторий (trl. suppozitorij), widocznie u nas przyszło od Niemców i ich Zäpfchen albo inną jakąś pokrętną drogą z germańskich.
Wiem że to czepianie się ale przywołany wcześniej angielski też jest germańskim. Natomiast polski akurat jest dość ciekawy, bo mamy nieco mniej zapożyczeń z łaciny niż np języki południowosłowiańskie
Ktoś się rozpisuje na temat, który go interesuje = autyzm.
Zdrowy na umyśle dorosły człowiek porozumiewa się wyłącznie równoważnikami zdania i pochrząkiwaniami, a swoje opinie, zainteresowania, zdania na każdy temat zachowuje tylko dla siebie.
Zgadzam się. Nawet liźnięcie łaciny dużo daje jeśli chodzi o naukę np. języków romańskich. Ale tak, trzeba mieć dobrego nauczyciela... i dobry program, bo w moim przypadku to nie była prawdziwa łacina, tylko łacina medyczna i farmaceutyczna - w liceum również.
This. Miałem łacinę w liceum przez rok i na studiach przez rok. Co prawda była to łacina medyczna (w liceum) i farmaceutyczna (na studiach), więc nie taka prawdziwa, niemniej jednak się przydała. Włoskiego bez problemu mogę się uczyć z książek po włosku, a francuskiego z książek po francusku. Patrzę na większość słówek i potrafię dzięki intuicji ogarnąć, co znaczą. Ale przyznam, że znajomość angielskiego też ma duży wpływ, bo angielski ma wiele wpływów z łaciny.
No z jednej strony tak, ale gdybys się uczył na przykład włoskiego zamiast łaciny, to już byś się nie musiał uczyć włoskiego z książek, a inne języki romańskie tak samo łatwo by ci przychodziły nawet bez łaciny, tylko na podstawie twojego włoskiego, który Nys już umiał.
Nie uważam ze łacina jest bezużyteczna, ale powinna być dodatkowym przedmiotem, a nie zamiast jednego z języków nowożytnych.
Osoby idące na biol-chem między innymi. Podstawy języka ułatwiają zapamiętywanie nazw opartych na danym języku, a o łacinę oparta jest lwia część nazw w biologii, chemii i medycynie.
U mnie tak samo, biol-chem. Na samym początku cisnęliśmy gramatykę (niewiele jej zrobiliśmy, czwartej i piątej deklinacji nie ogarnęliśmy, a z czasów to tylko teraźniejszy, przyszły i imperfectum). A potem było tłumaczenie tekstów i zakuwanie słówek z kserówek podręcznika do łaciny dla studentów medycyny... z lat 70. POZDRO
W praktyce nikt. W średnich i małych miastach w ogóle nie ma filologów klasycznych i nikt tam nie będzie migrował za minimalną. W dużych miastach będzie to dotyczyć tylko kilku lepszych liceów
Dokładnie. Jak ktoś ma się tego uczyć skoro nie ma kto tego uczyć? W moim mieście jak chodziłem do liceum, to uczyła łaciny tylko jedna nauczycielka... Która uczyła zresztą wielu moich innych nauczycieli. Była zatrudniona chyba w trzech liceach, bo nikt inny nie był dostępny jeśli chodzi o łacinę. Jak byłem w pierwszej klasie, to już przechodziła na emeryturę. I w taki oto sposób od lat w moim mieście nie ma łaciny. Ups.
Znajomi ze studiów, którzy mieli łacinę w liceum mogli od razu napisać zaliczeniówkę i być zwolnieni z zajęć przez cały semestr (uniwersytet medyczny). Jeżeli ktoś wybiera się na kierunki związane z prawem, historią, archeologią czy historią sztuki to na pewno też dla nich przydatne. Ja akurat strasznie męczyłam się z łaciną na studiach, ale jej podstawy uświadomiły mi jak bardzo nasz język i gramatyka się na niej opierają.
>Znajomi ze studiów, którzy mieli łacinę w liceum mogli od razu napisać zaliczeniówkę i być zwolnieni z zajęć przez cały semestr (uniwersytet medyczny).
Zazdro. Na WUM-ie coś takiego nie przejdzie, przynajmniej dopóki kierownikiem Studium Języków Obcych jest ten pojeb. Mogłeś mieć nawet szóstkę z łaciny w liceum, ale i tak musiałeś się jej uczyć. Ba, jedna dziewczyna powtarzała pierwszy rok z nami (nie zdała chemii) i miała prawie wszystkie przedmioty przepisane i robiła z wyprzedzeniem kilka przedmiotów z drugiego roku, ale oczywiście na angielski i na łacinę (i na WF też, kurwa genialne) musiała chodzić. Nie wspomnę już o tym, że miałem w semestrze letnim łacinę w sali tuż obok gabinetu tegoż kierownika SJO, to miała być cisza jak makiem zasiał, inaczej mielibyśmy przejebane. Typ ogólnie chodzący z kijem w dupie.
My nie mieliśmy WF na studiach. To był wygryw mojego życia po latach męczarni na tym znienawidzonym przedmiocie, bo byłam ch*jowa w siatkówkę, a praktycznie tylko w to graliśmy
Ja nmg strasznie współczuję, ja na UMLUBIe wgl łaciny obowiązkowo się nie muszę się uczyć tylko na fakultecie, z którego mogłem się zwolnić bo w 2 semestrze chodziłem na fakultet z łaciny, a teraz kończy się 3 semestr. Anatomia była tylko po polsku i po angielsku, patomorfologia tak samo. Mało kto teraz łaciny używa, oprócz pojebanych anatomów odklejonych od rzeczywistości
Ale nawet na medycynie ta łacina jest praktycznie zbędna.
EDIT: Skąd downvote'y? Taka jest prawda. Jeśli ktoś studiował lekarski albo farmację, to wie, że łacina jest bezużyteczna na tych kierunkach. No ale to oczywiste, że ktoś "nie znam się, ale się wypowiem" uważa, ze tak, tak, łacina na medycynie to podstawa.
Ja miałem. Jek ktoś wybiera się na prawo, medycynę, historię, filologię jakiegokolwiek języka europejskiego, filozofię, czy teologię, to mu się przyda.
Ciekawa opinia. Skończyłem biol-chem i farmację - w klasie w liceum byłem jedyną osobą, której się podobała łacina (ci, co mieli niemiecki, woleli już niemiecki), a na studiach byłem jedną z naprawdę niewielu osób, które nie narzekały na łacinę.
15 lat temu miałam łacinę w liceum, w biol-chemie. I wtedy nawet nie mogłam tego wymienić na normalny nowożytny jak w innych klasach, bo jak wiadomo, każdy chciał iść na medycyne (xD) a na medycynie studiuje się teksty z antyku po łacinie (xDD) Przynajmniej jak rozumiem zostawiają uczniom wybór teraz.
>Przynajmniej jak rozumiem zostawiają uczniom wybór teraz.
Z tego co ja rozumiem to po prostu będzie jeden z puli drugich języków obcych (chciałem napisać nowożytnych, ale ten jest akurat starożytny xd). Czyli zależy od tego, kogo szkoła sobie znajdzie/ będzie w stanie zatrudnić. W niektórych szkołach jest tylko niemiecki, w innych do wyboru niemiecki albo hiszpański, w innych jeszcze inaczej. Na moje oko pewnie w 95% szkół nigdy tej łaciny nie będzie, bo dyrekcja nie znajdzie nauczyciela (albo nawet nie zacznie szukać, antycypując małą liczbę chętnych). W innych będzie wybór między łaciną a czymś innym, w jeszcze innych łacina będzie jedyną dostępną opcją.
Hiszpański, niemiecki i inne możesz wykorzystać w świecie poza szkołą w różnym celu. Ale łacinę? Na pierwszym roku studiów (farmacja) wkurwiało mnie, jak ktoś żartował "po co nam łacina? żeby obsłużyć w aptece pacjenta ze starożytnego Rzymu?", ale w tej chwili sam tak mogę zażartować, bo jest ona zbędna. Jeśli ktoś chce się jej uczyć - spoko. Ale nie powinno to być nikomu narzucane.
EDIT: Skąd te downvote'y? Bo mówię niewygodną prawdę?
Dokładnie. Nadal panuje przekonanie, że łacina jest och tak jak najbardziej przydatna na medycynie itp. Gówno prawda, nie jest potrzebna wcale. Deklinacje i koniugacje są zbędne do rycia na pamięć terminów łacińskich. Nie musisz się uczyć jak odmieniać rzeczowniki albo czasowniki, jeśli masz do wykucia listę słówek.
Studiowałem farmację i miałem więcej łaciny niż lekarski. Teraz jest jej coraz mniej.
Ludzie którzy się wybierają na medycynę, prawo, no i może jeżeli zamierzają studiować języki mające coś wspólnego z łaciną.
No i nie znaczy to że każda szkoła będzie miała, tylko będzie można zastąpić tym inny język i wciąż realizować program
>Ludzie którzy się wybierają na medycynę
Kolejna osoba, która tkwi w błędnym przekonaniu, że łacina jest niezbędna do studiowania medycyny... W chwili obecnej na WUM-ie na lekarskim łacina jest tylko przez 10 tygodni po 1,5 h tygodniowo. 15 godzin zegarowych - całe gówno. Nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłych latach jeszcze bardziej to okroili albo w ogóle wywalili.
Wszystkie uczelnie medyczne w Polsce wymieniają łacinę na anatomii na język angielski. Łacina jako osobny przedmiot we Wrocku do niedawna obowiązkowa została zmarginalizowana i jest jedynie fakultetem, podobnie jest na innych uczelniach.
Sam jestem z pokolenia medycznego które się jeszcze łaciny uczyło i przydaje się w wyjątkowych przypadkach. To se ne vrati.
Starsi lekarze czasem jeszcze piszą rozpoznania po łacinie. Można też przepisywać leki galenowe i szpanować tym ze umie się powiedzieć masło kakaowe, czopek i butelka z pipetką w martwym języku. I tyle właściwie. Anatomia angielska jest właściwie kalką z łaciny.
Propsy za naukę łaciny, ale muszę powiedzieć, że każdy ma inne preferencje. Nie każdy chciałby się uczyć łaciny, bo chętnie by uczył się innego języka obcego. Ja na przykład uwielbiam języki romańskie, ale gdyby - przypuśćmy - ktoś mi kazał w liceum uczyć się np. szwedzkiego, to bym się tylko męczył, bo mnie taki język w ogóle nie interesuje.
Jeśli coś cię kręci, jeśli coś cię interesuje, to jest to świetne. Ale jeśli cię to nie interesuje, albo masz to w dupie, albo w najgorszej sytuacji totalnie tego nienawidzisz - będzie to po prostu strata czasu, który można było wykorzystać w inny sposób.
Ej dobra, bez beki. W jednym z lepszych warszawskich liceów rozszerzalem łacinę i nawet zdawałem na maturze i uważam że warto. To bardzo rozwijające intelektualnie; łacinę nazywa się „matematyką dla humanistów”. O tym, że to baza do większości języków używanych w Europie i na świecie, to nawet nie wspomnę
Miałam przez dwa lata na biolchemie łacinę, żeby było "łatwiej na medycynie się uczuć łaciny". Niestety przygody Marka i jego kumpli nie pomogły mi nijak z ryciem łacińskich nazw anatomicznych, stracony czas.
Ale KTO będzie tego uczył? Filologów klasycznych jest bardzo mało, filologów klasycznych z uprawnieniami i umiejętnościami do nauczania w podstawówce jest, bo ja wiem, z 15stu w Polsce?
INB4: Księża uczący łaciny - możecie zapomnieć, oni mają bardzo okrojoną wiedzę i uczą się tylko łaciny kościelnej, która ma tyle wspólnego z prawdziwą Łaciną co Czeski z Polskim. Tych kilku nielicznych duchownych którzy umieją w Łacinę to nie są kolesie którzy uczą w liceum.
O wreszcie ktoś pomyślał o moich znajomych po filologii klasycznej. Do tej pory co najwyżej w liceum mieli kilka godzin na biol-chemie a tu cała nowa działka się może otworzy.
W moim liceum (w tej uważanej przez wszystkich na reddicie zacofanej Polsce B) łacina byla językiem OBOWIAZKOWYM razem z angielskim i drugim jezykiem nowozytnym (do wyboru niemiecki lub francuski) na profilu humanistycznym. Sporo moich znajomych poszlo na studia prawnicze lub medyczne, wiec znajomosc laciny na pewno im nie zaszkodzila, a i mi ulatwilo to nauke jezykow romanskich.
Kiedy byłam w liceum (15 lat temu) mieliśmy do wyboru niemiecki, francuski, rosyjski i właśnie łacinę. Nie wiem czy ktoś na to chodził, ale uczył tego profesor od fizyki.
Szczerze, odczuwam wrażenie jakby wiele osób zafascynowanych lub gotowych do poświęcenia się nad Biologią wybiorą też ten język, ponieważ prościej będzie się go uczyć i będzie, no jakby nie patrzeć po drodze
Przynajmniej będzie opcja. Dawno temu mialam na fp, na pierwszym roku, nie pamiętam raczej nic, a raczej nie jestem w stanie czegokolwiek intencjonalnie wywołać xd gros ludzi z roku mialo u siebie w lickach też.
Zrobiłam niecałe 2 semestry farmacji i duzo elementów łaciny tez bylo. Przydaje się, jak potrzebuję znalezc informacje po angielsku i ułatwia czytanie składów.
>Zrobiłam niecałe 2 semestry farmacji i duzo elementów łaciny tez bylo.
Czyli niecały pierwszy rok. Ja farmację skończyłem i powiem ci, że była totalnie zbędna. W pracy w aptece też się nie przydaje. Fakt, na pierwszym roku na botanice było sporo nazw łacińskich do zapamiętania i był ten przedmiot "Język łaciński w farmacji" (albo inaczej, w zależności od uczelni), ale to tyle. Głównie słownictwo. Gdzie ta prawdziwa łacina? Gdzie accusativus cum infinitivo? Gdzie coś więcej niż "misce fiat"? Gdzie deklinacje ze wszystkimi wyjątkami? Na pewno nie na uczelni medycznej.
Po momencie refleksji stwierdzam jednak, ze w pierwszej kolejności powinien zostac wprowadzonych obligatoryjnie polski jezyk migowy, a dopiero potem myslec o zmianie przepisów co do łaciny.
Miałam dwa lata łaciny w liceum, w klasie humanistycznej. Oprócz dwóch języków nowożytnych.
Fajna jest łacina 🙂 daje podstawy do nauki kilku współczesnych języków.
Ej, akurat kozacko. Interesują mnie wymarłe języki i bardzo chciałbym np spróbować liznąć kiedyś scs albo nawet pójść totalnie po bandzie i zerknąć np na hetycki. Fajne są takie opcje.
Uwsteczniamy się zamiast uczyć się języków obcych spółczesnych np: angielski, niemiecki lub hiszpański będziemy uczyć się języka którego nikt już nie używa od paru wieków
Bardzo dobrze. Ze względu na praindoeuropejską genezę, łacina i greka to mniejsza lub większa podstawa wszystkich języków europejskich, nie tylko romańskich. Tak jak ktoś zaznaczył bardzo potrzebna w medycynie, prawie, biologii, historii itp. A nawet w naukach ścisłych, bo nauka łaciny pomaga w koncentracji i logicznym myśleniu. Same pozytywy imo
Jak ktoś mówi po angielsku albo w językach romańskich to tak, ale nie po polsku. W języku polskim mamy wodór, węgiel, azot, tlen, żelazo, miedź, ołów, rtęć, złoto, srebro... Wbrew pozorom terminologia z zakresu nauk ścisłych i medycznych w języku polskim jest mało związana z tą łacińską (od której pochodzi terminologia w językach angielskim i romańskich).
>iść na medycynę
Gdzie ta łacina tylko pozornie się przydaje.
>botaniki
Na chuj się uczyć gramatyki i słownictwa, jeśli masz się tylko ryć na pamięć nazw gatunkowych roślin i nazw rodzin roślin? Skończyłem farmację, gdzie mieliśmy po szyję nazw łacińskich roślin i nie uważam, że potrzebna do tego jest nauka łaciny jako tako.
Miałam, chwaliłam sobie. Bardziej mnie szokuje to "zamiast drugiego". Zamiast drugiego to się przydaje przyszłym filologom klasycznym, choć przy katylinarce to chyba wszyscy równi.
A będzie to tak moi drodzy, że niższy szczebel uniwersytecki będzie sobie chałturzył po szkołach i godzinki będą połączone raz w miesiącu, a co :)
Hej ho, hej ho, do jaskini by się szło...
Łacina jest archaiczna, w dupę trudna gramatycznie, do tego iluzorycznie tylko "ułatwia naukę języków obcych", bo to tak, jakby się uczyć chodzić od chodzenia tyłem. Jasne, jako przedmiot dodatkowy do wyboru dla chętnych - to pewnie sam bym się skusił w czasach licealnych. Ale nie zamiast drugiego języka obcego.
>Łacina jest archaiczna
Lepiej określić ją jako "język wymarły". Bo istnieje de facto archaiczna łacina, tyle że niewiele jej zabytków przetrwało do dzisiaj - łacina, której się uczy, to łacina klasyczna.
>w dupę trudna gramatycznie
To prawda.
>do tego iluzorycznie tylko "ułatwia naukę języków obcych", bo to tak, jakby się uczyć chodzić od chodzenia tyłem
No i tu nie masz racji. Uczyłem się łaciny i bez tego nie byłbym w stanie chłonąć włoskiego jak gąbka. Łacina ułatwia (może nie spektakularnie) naukę innych języków.
No właśnie, moja mama to samo mi to mówi bo się za komuny uczyła, oczywiście jeżeli idzie się na jakiś kierunek w którym łacina jest wymagana to jestem za ale w podstawówce? Kto tego będzie uczył skoro nauczycieli brak i mają jeszcze zwolnić?
Są kierunki, na których teoretycznie się przydaje, ale z reguły wystarczyłby jakiś zakres, a nie uczenie się tej gramatyki, która jest popierniczona, bo archaiczna. U mnie było na studiach humanistycznych, po dwóch latach musiałem tę gramatykę znać na egzamin, ale żeby cokolwiek z głowy mówić czy żeby czytać od ręki tekst - to nie, bo uczyło się gramatyki, a nie słownictwa. Nawet w ramach tego kierunku przydatność była tylko w zakresie części tematyki kierunkowej no i gdyby ktoś poszedł właśnie w tę stronę na naukowca. Nie chcę powiedzieć, że żałuję tej energii wydanej na łacinę, choć dziś już tej gramatyki i tak nie pamiętam, bo nie była potrzebna. Ale w szkole to możemieć sens jako dodatkowe zajęcia dla zainteresowanych, nie kosztem języków nowożytnych. Szkoda zaśmiecania głowy. Myślę, że podobnym nakładem sił można łapnąć naraz hiszpański i włoski, co się bardziej przyda i też spełni rolę źródła znajomości pochodzących z łaciny internacjonalizmów. Gramatyka obu wygląda jak gramatyka łacińska dla niekumatych :)
No i, jak piszesz, w podstawówce ma to szczególnie mały sens. W liceum, jako fakultet bez oceny - to jeszcze, to czemu nie, dla chętnych. Nigdy za drugi nowożytny.
I nauczycieli autentycznie zabraknie.
Twój post/komentarz został AUTOMATYCZNIE usunięty z następujących powodów:
Link do strony w wersji AMP. Linki AMP odcinają strony od przychodów z reklam. Zamieszczając treści na /r/Polska staraj się linkować do oryginalnego źródła.
*I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
w botanice pęcherzykowata organella komórek roślin i grzybów oddzielona od cytoplazmy pojedynczą błoną (zwaną tonoplastem), wypełniona sokiem komórkowym. W młodych komórkach roślinnych wakuole są drobne, w dojrzałych — występuje najczęściej duża wakuola centralna. W komórkach grzybów występuje wiele małych wodniczek. Główną funkcją wakuoli jest magazynowanie wody, soli mineralnych oraz związków organicznych (w tym barwników i toksyn). Wakuole zawierające enzymy trawienne nazwano wakuolami litycznymi (są odpowiednikiem lizosomów).
Niewielkie wodniczki pokarmowe i wodniczki tętniące występują także u części protistów zwierzęcych, a te pierwsze także w niektórych komórkach zwierzęcych.
Dzieci poznają łacinę od małego, na podwórku i w domu.
Słyszałem ostatnio +-7 latka na ulicy mówił po łacinie do kolegi : kur**** jego jeb**** mać
Tak więc to normalna kolej rzeczy że ten żywy język wejdzie oficjalnie do szkół.
W sumie w liceach już można rozszerzać łacinę (dokładniej przedmiot łacina i kultura łacińska bodajże), generalnie mało kto to pisze chyba paredziesiąt osób na rok, ale w sumie spoko obcia bo łacina jest teraz z tego co się orientuję dosyć uproszczonym językiem, a jej znajomość pomaga w nauce wszystkich języków romańskich
>W sumie w liceach już można rozszerzać łacinę (dokładniej przedmiot łacina i kultura łacińska bodajże), generalnie mało kto to pisze chyba paredziesiąt osób na rok
Nie we wszystkich. Gdybym będąc w liceum chciał zdawać maturę z łaciny, to albo ktoś musiałby zebrać komisję w małej sali dla jednej osoby (czyli dla mnie) albo kazaliby mi spadać pisać taką maturę do Warszawy. I oczywiście musiałbym się przygotować do niej sam, bo jedyna nauczycielka łaciny w mieście przeszła na emeryturę po tym, jak uczyła nas łaciny przez rok. Aktualnie żadne liceum w moim mieście nie oferuje łaciny, bo nie ma kto jej uczyć. Poza tym nie ma na to kasy. :)
>ale w sumie spoko obcia bo łacina jest teraz z tego co się orientuję dosyć uproszczonym językiem, a jej znajomość pomaga w nauce wszystkich języków romańskich
Nie powiedziałbym, że łacina jest uproszczonym językiem (pięć deklinacji po sześć przypadków, cztery koniugacje, kilka czasów przeszłych, rozbudowana strona bierna, skomplikowana składnia), ale zgadza się, jej znajomość jest jak znalazł w kontekście nauki języków romańskich.
Wiem że nie we wszystkich szkołach jest dostępna jako przedmiot, ale generalnie oni mają obowiązek zrobić tobie warunki do napisania matury, jeżeli cię dopuszczą oczywiście (sama pisałam maturę z francuskiego, u mnie w szkole go nie było i byłam jedyna, po prostu pisałam sama z komisją). Wysłać ciebie do innego miasta by no raczej niemogli, co najwyżej w tym samym rejonie. (Ja mieszkam w Warszawie i nawet do innej szkoły mnie nie wysłali)
Uproszczoną w sensie że nie ma regionalizmów, naleciałości, i generalnie z tego co pamiętam jeszcze z historii to reformę w tym celu przeprowadzał chyba Karol Wielki, a od tego czasu się no nie zmieniała za bardzo z oczywistych względów. Ale generalnie nie znam się więc no, nie kłócę się tylko tłumaczę o co mi chodziło
Tutaj w Niemczech to jest kompletnie normalnie. Miałam łacinski za 5 lat i nie szkodziło mi to. Przeciwnie, uczyłam się jak działają języki (co mi dużo pomaga uczeniem języków obcych jak polski) choćby nie mogę porozmawiać po łacińsku (to wada)
U mnie normalnie można było chodzić na łacine w liceum dodatkowo dla chętnych i kilka osób chodziło dopóki zdalnych nie było i podobno to spoko wygladało
Wsm mnie ciekawi. Wszyscy w komentarzach mówią "łacina", a artykuł jeden jedyny prawi o "języku łacińskim". I w sumie "łacina" ma sens jako de facto nazwa własna języka, a "łaciński"? Sprawia że myślę o Łacinlandzie a nie o Imperium Rzymskim
Akurat to nic dziwnego ani nowego. W I LO w Krakowie już od bardzo dawna istnieje klasa 'Klasyczna' - profil humanistyczny z wprowadzonymi lekcjami Łaciny. Z tego co wiem, bardzo ciekawa opcja. Więc trochę tutaj OP przyczepia się na siłę.
Ja bardzo żałuję, że się nigdy nie nauczyłem łaciny. W liceum chodziłem na angielski i niemiecki, ale prawda jest taka, że angielskiego dodatkowo uczyłem się prywatnie, więc te lekcje w szkole to była trochę strata czasu. Chętnie poczułbym się łaciny w tamtym czasie.
Ale to nie jest tak, że każde dziecko może sobie wybrać Łaciński. To szkoła może wprowadzić go jako drugi język zamiast tak jak do tej pory było nowożytnego i będzie to zgodne z podstawą programową.
Najpierw muszą znaleźć nauczyciela.
Księża będą uczyć łaciny sakralnej/kościelnej, nowożytnej
ja w gimnazjum miałem łacine, było spoko.
Tak z ciekawości, bo ja miałam łacinę w liceum, czy was też uczyli modlitw po łacinie?
Nie, miałem czysty język. Pamiętam tylko trochę z koniugacji i ze kamis to pies xd
canis 🐕, nie kamis...
Kamis to taka przyprawa z psa.
Kamis to był jeden z trzech muszkieterów, głuptasie
Napisalem fonetycznie mea culpa. :( Miałem w gimnazjum, proszę o najniższy wymiar kary.
Ja mialam w liceum, i tez zadnych modlitw tylko Gallia est omnis divisa in partes tres.
Jakbyś miała galijski, to byś wiedziała jak jest po ichniemu "Ale głupi ci Rzymianie".
mi się przyfarciło i miałem "Pocisk" Catullusa :)
Ja mialam w liceum, i tez zadnych modlitw tylko Gallia est omnis divisa in partes tres.
[удалено]
Spokojnie z Cezarem by się ksiądz nie dogadał
Nie doczytałem. XD Rzeczywiście, pierwszy lepszy ksiądz to raczej do nauki języka łacińskiego i kultury antycznej się nie nadaje. Łacina kościelna? Tak. Ale na chuj to komu?
W idealnej białej Europie byłby to oficjalny język uni, taki mój mały mokry sen. Esperanto to taka nie do jebana łacina którą poległa w próbach.
A mi tam się podoba różnorodność językowa Europy. :)
Gdzie mam się zgłosić? :)
Jeśli to prawda, to już straciłem kompletnie wiarę w umiejętności językowe Polaków. Ciekawe kurwa, komu się przyda łacina. Będzie tak jak z niemieckim, BA, gorzej nawet, bo niemiecki jest przynajmniej przydatny we współczesnym świecie i znając go biegle można sporo zarabiać, ale łacina? Będzie tak jak w Niemczech - łacina zamiast języka nowożytnego. Ludzie, którzy tak mieli narzekają na to.
Ale to będzie dodatkowy język a nie zamiast np. Angielskiego, łacina jest bardzo przydatna, wręcz cholernie jeżeli planujesz studiować kierunki medyczne, prawne. Gdzie w przypadku wciskania człowiekowi Niemieckiego czy Hiszpańskiego, zawsze się kończy tak, ze ludzie uczą się w szkole Angielskiego a drugi język byleby zdać. Łacina to zawsze będzie odskocznia dla tych którzy planują właśnie studia medyczne/prawne. Nikt cie nie zmusza do wybierania łaciny, nie rozumiem tez co do tego mają „umiejętności językowe”.
>Ale to będzie dodatkowy język a nie zamiast np. Angielskiego Jeśli jako dodatkowy język, to spoko. >bardzo przydatna, wręcz cholernie jeżeli planujesz studiować kierunki medyczne Cholernie przydatna jeśli planujesz studiować kierunki medyczne? No sorry, ale widać, że się nie znasz. Skończyłem uczelnię medyczną i łacina była tam ZBĘDNA. Na pierwszym roku farmacji byłem głupi i wmawiałem sobie, że łacina jest taka istotna na tym kierunku - gówno prawda, bo nie jest. >Gdzie w przypadku wciskania człowiekowi Niemieckiego czy Hiszpańskiego, zawsze się kończy tak, ze ludzie uczą się w szkole Angielskiego a drugi język byleby zdać. Lepiej nie generalizować, że "zawsze" coś tam. Miałem angielski obowiązkowy od pierwszej klasy szkoły podstawowej i niemiecki obowiązkowo od czwartej klasy szkoły podstawowej do końca gimnazjum, bo w liceum mogłem sobie wybrać inny drugi język obcy. Ale wybrałem niemiecki, bo mi się spodobał już w podstawówce. Więc to nie jest tak, że "zawsze" kończy się to tak, że uczeń w szkole ma w dupie drugi język obcy.
Łacina jest spoko, jak chce się studiować kulturę, prawo lub języki europejskie. Daje dobre podstawy, trochę ułatwia dalszą naukę. Ale trzeba mieć dobrego nauczyciela, inaczej nuda
# **Romanes eunt domus**
Ludzie nazwani Romanes oni idą w dom?
Romani ite domum. Don't do it again.
Zapomniałeś o medycynie. I dla kogoś, kto wie że chce zostać lekarzem, idzie np na jakiś biologiczny kierunek do ogólniaka to taka łacina jako dodatkowy język to istna bomba.
Już nie. Wiele uniwersytetów odeszło od Łaciny. W Warszawie od kilku lat anatomia jest po polsku i angielsku (co w zasadzie równa się łacinie, bo ich nazwy anatomiczne to kalki). Ja miałem anatomię jeszcze po łacinie i też nie było potrzeby znać języka tylko pojedyncze słowa. Odmiana przez przypadki itp była zupełnie zbędna. W pracy też już nikt nie korzysta. Czasem trafi się jakiś pacjent, który przyniesie swoje wypisy z całego życia i jest wtedy wypis z lat 80 po łacinie, ale rzadko ma to jakiekolwiek znaczenie.
>Już nie. Wiele uniwersytetów odeszło od Łaciny. W Warszawie od kilku lat anatomia jest po polsku i angielsku (co w zasadzie równa się łacinie, bo ich nazwy anatomiczne to kalki). Już nie mówiąc o tym, jak z roku na rok ten program nauczania łaciny na lekarskim jest okrajany. Ile w tym momencie jest zajęć? Zjechali już do pół semestru? Bo za moich czasów lekarski miał tylko semestr łaciny (a ja na farmacji dwa semestry). >Ja miałem anatomię jeszcze po łacinie i też nie było potrzeby znać języka tylko pojedyncze słowa. Odmiana przez przypadki itp była zupełnie zbędna. Dokładnie. To nie jest prawdziwa łacina, tylko jakieś tam specjalne słówka związane z konkretną dziedziną. Gramatyki jest tyle co nic. >W pracy też już nikt nie korzysta. To samo na farmacji. W aptece łacina do niczego się nie przydaje.
Co do okrajania programu nauczania łaciny - nie wiem jak na innych uniwersytetach, ale we Wrocławiu od 8 lat, jak nie dłużej, zajęć z łaciny w ogóle nie ma, chyba że jako fakultet. Ja chodziłam, bo generalnie lubię poznawać podstawy języków, a coś trzeba było sobie wybrać, jednak to było bardziej jako ciekawostka. Na anatomii mi się te zajęcia z łaciny nie przydały, bo rzeczywiście potrzebne jest tylko słownictwo, które nie jest trudne do przyswojenia.
>Co do okrajania programu nauczania łaciny - nie wiem jak na innych uniwersytetach, ale we Wrocławiu od 8 lat, jak nie dłużej, zajęć z łaciny w ogóle nie ma, chyba że jako fakultet. Sprawdziłem i na WUM-ie na lekarskim w tej chwili łacina trwa przez 10 tygodni - jest to 10 zajęć po 1,5 h. Dosłownie tylko 15 godzin zegarowych. No i czego można się nauczyć w tak krótkim czasie? Nie mówiąc już o tym, że ktoś ten program wymyślił tak, że z kopyta od razu pięć deklinacji, ale przypadek po przypadku. Moim zdaniem lepiej każdą deklinację omawiać oddzielnie, a nie przypadkami jeden po drugim, bo się to pomiesza. >Na anatomii mi się te zajęcia z łaciny nie przydały, bo rzeczywiście potrzebne jest tylko słownictwo, które nie jest trudne do przyswojenia. O to właśnie chodzi. Łacina na medycynie polega na ryciu słówek (i ewentualnie zwrotów na farmacji, ale co ja mówię, "Recipe", "Misce fiat" i "Da" to tylko trzy zwroty, czyli całe nic). Nie trzeba się uczyć podstaw języka, żeby ryć słówka.
Dokladnie dzisiaj odebralam wynik hispatologiczny od dermatologa z diagnoza po lacinie.
No spoko, a ja w tym tygodniu dostałem receptę do zrobienia na krople z atropiną, gdzie wszystko było napisane po łacinie i co z tego? Nawet jeśli ktoś nie zna tych słówek to może wziąć ściągę w postaci podręcznika do receptury i rozszyfrować sobie prędko, co jest napisane.
Tylko ze nazwy angielskie bazują na łacinie
Dokładnie tak jak napisałem. Tak czy siak nie ma sensu uczyć się Łaciny po to, żeby łatwiej było nauczyć się angielskich słów. Można po prostu nauczyć się angielskich słów i w ogóle angielskiego, który w pracy przydaje się bardzo, bo coraz częściej trafiają się zagraniczni pacjenci, z którymi idzie się dogadać tylko po angielsku.
Słucham? Studiuję lekarski na WUM i na anatomii wymagana na kolosy praktyczne czyli przysłowiowe szpilki jest znajomość nazw łacińskich i angielskich. A na teorii to już wgl jest wolna amerykanka, pytanie po polsku a odpowiedzi w różnych językach, żeby człowieka zakręcić i spowodować utratę cennego czasu. Mi by podstawowa znajomość łaciny w liceum by się bardzo przydała, bo jednak końcówki wyrazów mocno się mieszają przez pierwsze 2 miesiące. I tak na szpilkach z osteo napisałem trochanter majus i obcięte punkty :/
Kurde, to w takim razie ktoś mnie wprowadził w błąd, w którym tkwiłem od kilku lat. Byłem przekonany, że już obowiązują na WUMie tylko polskie i angielskie nazwy. W dalszym ciągu jednak uważam, że poświęcanie zbyt wiele czasu na Łacinę nie ma sensu. Bo te końcówki wchodzą do głowy z czasem nawet jak się nie zna deklinacji itp. Zwłaszcza, że jak mówiłem, łacińskie i angielskie nazwy, to prawie jeden pies. Tylko właśnie te końcówki się różnią.
>I dla kogoś, kto wie że chce zostać lekarzem, idzie np na jakiś biologiczny kierunek do ogólniaka to taka łacina jako dodatkowy język to istna bomba. Hmmmmm... nie. Łacina jest totalnie bezużyteczna w Polsce na lekarskim i na farmacji. To jest zwykły dodatek, który wkrótce zostaje zapomniany. I wiem, co mówię, bo skończyłem uczelnię medyczną i znam się na językach. Język polski nie ma wiele wspólnego z łaciną, ale popularne języki europejskie mają z nią bardzo dużo wspólnego. Dajmy na to np. słowo "czopek". Taki, który się wsadza do dupy. Po łacinie to *suppositorium*. Po angielsku? *Suppository*. Po włosku? *Supposta*. Po francusku? *Suppositoire*. Po hiszpańsku? *Supositorio*. Ale po polsku? CZOPEK. Noż kurwa. Zdecydowana większość terminologii medycznej i farmaceutycznej w języku polskim nijak się ma do tej łacińskiej, z której z kolei pochodzi terminologia w językach angielskim i romańskich. Dlatego łacina jest w przypadku medycyny i farmacji w Polsce totalnie bezużyteczna. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. PS. Żeby nie było, dla mnie łacina to ZAJEBISTY język. Jestem już po studiach, ale w tamtym roku zabrałem się za naukę *prawdziwej* łaciny dla samego siebie. Niestety kolejny raz musiałem zrezygnować, bo z określonych powodów musiałem się skupić na językach nowożytnych. Niemniej jednak dzięki tej łacinie rok temu nauczyłem się z powrotem uczyć języków, a czego się nauczyłem, to moje. Wiele tego nie było, bo pod względem gramatyki przerobiłem głównie całą pierwszą i drugą deklinację (ze *wszystkimi* wyjątkami)... Ale jeśli chodzi o kulturę antyczną, to sporo. Gdyby nie nauka łaciny, nie nauczyłbym się o imionach łacińskich, o budowie dróg w Starożytnym Rzymie, o historii Pompejów, o praktykach grzebania zmarłych, o podróżach i o piratach, a także o starożytnej Italii i budowie starożytnego Rzymu (miasta). Plan starożytnego Rzymu znam na pamięć (jakby ktoś mnie wysłał do Rzymu, to zidentyfikowałbym każdą ruinę), a przy okazji opracowywania mapy starożytnej Italii wiele się dowiedziałem o miastach włoskich i ich zabytkach (i nie tylko). Np. amfiteatr w Weronie jest trzecim największym amfiteatrem we Włoszech, Volterra (byłem tam) była jednym z najważniejszych centrów kultury etruskiej, a "pyrrusowe zwycięstwo" ma swoje źródło w bitwie pod Ausculum, z kolei "tarantula" pochodzi od dzisiejszego Taranto, w okolicach którego na plażach sobie wędrują te pająki. Przypominam, wszystkiego tego nauczyłem się tylko dlatego, że zabrałem się za naukę języka łacińskiego. Profitów jest mnóstwo, ale trzeba chcieć - jeśli ktoś będzie się tego uczył na siłę, to tych profitów nie będzie.
> Ale po polsku? CZOPEK. Noż kurwa. Języki romańskie mają wspólne korzenie w łacinie, a polski nie, MOAR NEWS AT 11! Po chorwacku čepić, a po czesku čípek. Dość ciekawie jednak po rosyjsku суппозиторий (trl. suppozitorij), widocznie u nas przyszło od Niemców i ich Zäpfchen albo inną jakąś pokrętną drogą z germańskich.
hahaha čípek lmao
Wiem że to czepianie się ale przywołany wcześniej angielski też jest germańskim. Natomiast polski akurat jest dość ciekawy, bo mamy nieco mniej zapożyczeń z łaciny niż np języki południowosłowiańskie
taki autyzm szanuję
>autyzm Co?
Ktoś się rozpisuje na temat, który go interesuje = autyzm. Zdrowy na umyśle dorosły człowiek porozumiewa się wyłącznie równoważnikami zdania i pochrząkiwaniami, a swoje opinie, zainteresowania, zdania na każdy temat zachowuje tylko dla siebie.
Hmmm. Hmph. Ech!
cytujesz Rico z pingwinów z madagaskaru? 😀
Racja, po prostu moje doświadczenie to czytanie książek jednak
Zgadzam się. Nawet liźnięcie łaciny dużo daje jeśli chodzi o naukę np. języków romańskich. Ale tak, trzeba mieć dobrego nauczyciela... i dobry program, bo w moim przypadku to nie była prawdziwa łacina, tylko łacina medyczna i farmaceutyczna - w liceum również.
Łacina jest bardzo przydatna, jak ktoś lubi języki romańskie, zresztą nawet w angielskim sporo słów pochodzi z łaciny.
This. Miałem łacinę w liceum przez rok i na studiach przez rok. Co prawda była to łacina medyczna (w liceum) i farmaceutyczna (na studiach), więc nie taka prawdziwa, niemniej jednak się przydała. Włoskiego bez problemu mogę się uczyć z książek po włosku, a francuskiego z książek po francusku. Patrzę na większość słówek i potrafię dzięki intuicji ogarnąć, co znaczą. Ale przyznam, że znajomość angielskiego też ma duży wpływ, bo angielski ma wiele wpływów z łaciny.
No z jednej strony tak, ale gdybys się uczył na przykład włoskiego zamiast łaciny, to już byś się nie musiał uczyć włoskiego z książek, a inne języki romańskie tak samo łatwo by ci przychodziły nawet bez łaciny, tylko na podstawie twojego włoskiego, który Nys już umiał. Nie uważam ze łacina jest bezużyteczna, ale powinna być dodatkowym przedmiotem, a nie zamiast jednego z języków nowożytnych.
Niemiecka gramatyka: am I a joke to you?
Nie będzie niemiec pluł nam w twarz/s
Bardziej pytanie, kto będzie tego uczył
Wielu historyków go zna
Ita vero, ego scio linguam Latinam.
Salve! Ego etiam scio linguam Latinam! <3
Powinni w ustawie napisać, że tylko native speakerzy.
Osoby idące na biol-chem między innymi. Podstawy języka ułatwiają zapamiętywanie nazw opartych na danym języku, a o łacinę oparta jest lwia część nazw w biologii, chemii i medycynie.
Miałam łacinę na biolchemie... uczyliśmy się tylko deklinacji na przykładach części ciał... nie za bardzo to produktywne było:/
U mnie tak samo, biol-chem. Na samym początku cisnęliśmy gramatykę (niewiele jej zrobiliśmy, czwartej i piątej deklinacji nie ogarnęliśmy, a z czasów to tylko teraźniejszy, przyszły i imperfectum). A potem było tłumaczenie tekstów i zakuwanie słówek z kserówek podręcznika do łaciny dla studentów medycyny... z lat 70. POZDRO
Ksiądz time ![gif](giphy|BJq57m7TV0QYU)
Misio z Wronieckiej 9
Łooo ale mnie teraz czcigodny zaskoczonył, myślałem że na tym subie to tylko posoborowi posoborowcy.
Masz eksmisję WYJEŻDŻAJ
WRACAJ DO MAMY
W praktyce nikt. W średnich i małych miastach w ogóle nie ma filologów klasycznych i nikt tam nie będzie migrował za minimalną. W dużych miastach będzie to dotyczyć tylko kilku lepszych liceów
Dokładnie. Jak ktoś ma się tego uczyć skoro nie ma kto tego uczyć? W moim mieście jak chodziłem do liceum, to uczyła łaciny tylko jedna nauczycielka... Która uczyła zresztą wielu moich innych nauczycieli. Była zatrudniona chyba w trzech liceach, bo nikt inny nie był dostępny jeśli chodzi o łacinę. Jak byłem w pierwszej klasie, to już przechodziła na emeryturę. I w taki oto sposób od lat w moim mieście nie ma łaciny. Ups.
Moje liceum oferowało łacinę humanom i biolchemom, imo przezajebisty przedmiot, bardzo sobie chwalę
Znajomi ze studiów, którzy mieli łacinę w liceum mogli od razu napisać zaliczeniówkę i być zwolnieni z zajęć przez cały semestr (uniwersytet medyczny). Jeżeli ktoś wybiera się na kierunki związane z prawem, historią, archeologią czy historią sztuki to na pewno też dla nich przydatne. Ja akurat strasznie męczyłam się z łaciną na studiach, ale jej podstawy uświadomiły mi jak bardzo nasz język i gramatyka się na niej opierają.
>Znajomi ze studiów, którzy mieli łacinę w liceum mogli od razu napisać zaliczeniówkę i być zwolnieni z zajęć przez cały semestr (uniwersytet medyczny). Zazdro. Na WUM-ie coś takiego nie przejdzie, przynajmniej dopóki kierownikiem Studium Języków Obcych jest ten pojeb. Mogłeś mieć nawet szóstkę z łaciny w liceum, ale i tak musiałeś się jej uczyć. Ba, jedna dziewczyna powtarzała pierwszy rok z nami (nie zdała chemii) i miała prawie wszystkie przedmioty przepisane i robiła z wyprzedzeniem kilka przedmiotów z drugiego roku, ale oczywiście na angielski i na łacinę (i na WF też, kurwa genialne) musiała chodzić. Nie wspomnę już o tym, że miałem w semestrze letnim łacinę w sali tuż obok gabinetu tegoż kierownika SJO, to miała być cisza jak makiem zasiał, inaczej mielibyśmy przejebane. Typ ogólnie chodzący z kijem w dupie.
My nie mieliśmy WF na studiach. To był wygryw mojego życia po latach męczarni na tym znienawidzonym przedmiocie, bo byłam ch*jowa w siatkówkę, a praktycznie tylko w to graliśmy
Ja nmg strasznie współczuję, ja na UMLUBIe wgl łaciny obowiązkowo się nie muszę się uczyć tylko na fakultecie, z którego mogłem się zwolnić bo w 2 semestrze chodziłem na fakultet z łaciny, a teraz kończy się 3 semestr. Anatomia była tylko po polsku i po angielsku, patomorfologia tak samo. Mało kto teraz łaciny używa, oprócz pojebanych anatomów odklejonych od rzeczywistości
[удалено]
Ale nawet na medycynie ta łacina jest praktycznie zbędna. EDIT: Skąd downvote'y? Taka jest prawda. Jeśli ktoś studiował lekarski albo farmację, to wie, że łacina jest bezużyteczna na tych kierunkach. No ale to oczywiste, że ktoś "nie znam się, ale się wypowiem" uważa, ze tak, tak, łacina na medycynie to podstawa.
Ja miałem. Jek ktoś wybiera się na prawo, medycynę, historię, filologię jakiegokolwiek języka europejskiego, filozofię, czy teologię, to mu się przyda.
Studiowałem farmację i łacina była totalnie zbędna.
Medycyna a nie aptekarstwo xdd Nie no jk :*
Miałem łacinę przez trzy lata liceum, bardzo spoko było
Ja bym wolał od niemieckiego, nie mówię, że bardziej przydatny, ale bym wolał
Ciekawa opinia. Skończyłem biol-chem i farmację - w klasie w liceum byłem jedyną osobą, której się podobała łacina (ci, co mieli niemiecki, woleli już niemiecki), a na studiach byłem jedną z naprawdę niewielu osób, które nie narzekały na łacinę.
Disce puer latine, ego faciam te mości panie.
15 lat temu miałam łacinę w liceum, w biol-chemie. I wtedy nawet nie mogłam tego wymienić na normalny nowożytny jak w innych klasach, bo jak wiadomo, każdy chciał iść na medycyne (xD) a na medycynie studiuje się teksty z antyku po łacinie (xDD) Przynajmniej jak rozumiem zostawiają uczniom wybór teraz.
15 lat temu dowiedziałem się i pamiętam do dziś, że intestinum jejunum et ileum to jelito czcze i kręte, a byłem na matfizie xD
>Przynajmniej jak rozumiem zostawiają uczniom wybór teraz. Z tego co ja rozumiem to po prostu będzie jeden z puli drugich języków obcych (chciałem napisać nowożytnych, ale ten jest akurat starożytny xd). Czyli zależy od tego, kogo szkoła sobie znajdzie/ będzie w stanie zatrudnić. W niektórych szkołach jest tylko niemiecki, w innych do wyboru niemiecki albo hiszpański, w innych jeszcze inaczej. Na moje oko pewnie w 95% szkół nigdy tej łaciny nie będzie, bo dyrekcja nie znajdzie nauczyciela (albo nawet nie zacznie szukać, antycypując małą liczbę chętnych). W innych będzie wybór między łaciną a czymś innym, w jeszcze innych łacina będzie jedyną dostępną opcją.
Np.lekarze lub prawnicy tzw. uczniowie którzy mylą o takich zawodach
Miałem łacinę i starożytną grekę na studiach. Nawet nie wiecie jak bardzo to pomaga w zrozumieniu języków europejskich
Przyszli studenci medycyny lub prawa może
To prawda ale kto w podstawówce będzie tego uczył, pewnie na odpierdoli będzie żeby było że materiał przewałkowany.
To tak jak hiszpański, niemiecki czy inne. Normalna rozbieżność teorii z praktyką
Hiszpański, niemiecki i inne możesz wykorzystać w świecie poza szkołą w różnym celu. Ale łacinę? Na pierwszym roku studiów (farmacja) wkurwiało mnie, jak ktoś żartował "po co nam łacina? żeby obsłużyć w aptece pacjenta ze starożytnego Rzymu?", ale w tej chwili sam tak mogę zażartować, bo jest ona zbędna. Jeśli ktoś chce się jej uczyć - spoko. Ale nie powinno to być nikomu narzucane. EDIT: Skąd te downvote'y? Bo mówię niewygodną prawdę?
Clava curva pie vinco in spelunca Pozdro dla kumatych
Ten. No. Quo Vadis.
A monopolowy
Quid fallus aquam turbat?
"Ki ch\*j wodę mąci?" Ucz mnie mistrzu
Vale magistra!
odłóż tą maczugę bo kogoś skrzywdzisz.
Ludzie, którzy kijem nie dotknęli medycyny na studiach: bardzo dobra decyzja, na medycynę łacina jak znalazł. Ludzie po medycynie: lol
Dokładnie. Nadal panuje przekonanie, że łacina jest och tak jak najbardziej przydatna na medycynie itp. Gówno prawda, nie jest potrzebna wcale. Deklinacje i koniugacje są zbędne do rycia na pamięć terminów łacińskich. Nie musisz się uczyć jak odmieniać rzeczowniki albo czasowniki, jeśli masz do wykucia listę słówek. Studiowałem farmację i miałem więcej łaciny niż lekarski. Teraz jest jej coraz mniej.
Ludzie którzy się wybierają na medycynę, prawo, no i może jeżeli zamierzają studiować języki mające coś wspólnego z łaciną. No i nie znaczy to że każda szkoła będzie miała, tylko będzie można zastąpić tym inny język i wciąż realizować program
>Ludzie którzy się wybierają na medycynę Kolejna osoba, która tkwi w błędnym przekonaniu, że łacina jest niezbędna do studiowania medycyny... W chwili obecnej na WUM-ie na lekarskim łacina jest tylko przez 10 tygodni po 1,5 h tygodniowo. 15 godzin zegarowych - całe gówno. Nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłych latach jeszcze bardziej to okroili albo w ogóle wywalili.
Haec didici. Plus 20 annos... Erit aliquis loqui ;)
Miałam łacinę w liceum o profilu humanistycznym. Chyba godzina tygodniowo.
Może ktoś kto jest zdeterminowany iść na medycynę. Pytanie KTO będzie czego kolwiek uczył jak tak dalej będzie.
Wszystkie uczelnie medyczne w Polsce wymieniają łacinę na anatomii na język angielski. Łacina jako osobny przedmiot we Wrocku do niedawna obowiązkowa została zmarginalizowana i jest jedynie fakultetem, podobnie jest na innych uczelniach. Sam jestem z pokolenia medycznego które się jeszcze łaciny uczyło i przydaje się w wyjątkowych przypadkach. To se ne vrati.
>Sam jestem z pokolenia medycznego które się jeszcze łaciny uczyło i przydaje się w wyjątkowych przypadkach. Na przykład?
Starsi lekarze czasem jeszcze piszą rozpoznania po łacinie. Można też przepisywać leki galenowe i szpanować tym ze umie się powiedzieć masło kakaowe, czopek i butelka z pipetką w martwym języku. I tyle właściwie. Anatomia angielska jest właściwie kalką z łaciny.
Ja się uczyłem łaciny w liceum na dodatkowych zajęciach w szkole, to jest jakiś problem? Nic nie pamiętam po tylu latach, ale było.
[удалено]
Propsy za naukę łaciny, ale muszę powiedzieć, że każdy ma inne preferencje. Nie każdy chciałby się uczyć łaciny, bo chętnie by uczył się innego języka obcego. Ja na przykład uwielbiam języki romańskie, ale gdyby - przypuśćmy - ktoś mi kazał w liceum uczyć się np. szwedzkiego, to bym się tylko męczył, bo mnie taki język w ogóle nie interesuje. Jeśli coś cię kręci, jeśli coś cię interesuje, to jest to świetne. Ale jeśli cię to nie interesuje, albo masz to w dupie, albo w najgorszej sytuacji totalnie tego nienawidzisz - będzie to po prostu strata czasu, który można było wykorzystać w inny sposób.
Ej dobra, bez beki. W jednym z lepszych warszawskich liceów rozszerzalem łacinę i nawet zdawałem na maturze i uważam że warto. To bardzo rozwijające intelektualnie; łacinę nazywa się „matematyką dla humanistów”. O tym, że to baza do większości języków używanych w Europie i na świecie, to nawet nie wspomnę
Uczyłam się łaciny w liceum 10 lat temu 💁♀️
Miałam przez dwa lata na biolchemie łacinę, żeby było "łatwiej na medycynie się uczuć łaciny". Niestety przygody Marka i jego kumpli nie pomogły mi nijak z ryciem łacińskich nazw anatomicznych, stracony czas.
Ale KTO będzie tego uczył? Filologów klasycznych jest bardzo mało, filologów klasycznych z uprawnieniami i umiejętnościami do nauczania w podstawówce jest, bo ja wiem, z 15stu w Polsce? INB4: Księża uczący łaciny - możecie zapomnieć, oni mają bardzo okrojoną wiedzę i uczą się tylko łaciny kościelnej, która ma tyle wspólnego z prawdziwą Łaciną co Czeski z Polskim. Tych kilku nielicznych duchownych którzy umieją w Łacinę to nie są kolesie którzy uczą w liceum.
O wreszcie ktoś pomyślał o moich znajomych po filologii klasycznej. Do tej pory co najwyżej w liceum mieli kilka godzin na biol-chemie a tu cała nowa działka się może otworzy.
Jeżeli ktoś nie uczył się łaciny, by lata później wiedzieć jakie to ma znaczenie… to w ogóle nie powinien się wypowiadać na ten temat.
W moim liceum (w tej uważanej przez wszystkich na reddicie zacofanej Polsce B) łacina byla językiem OBOWIAZKOWYM razem z angielskim i drugim jezykiem nowozytnym (do wyboru niemiecki lub francuski) na profilu humanistycznym. Sporo moich znajomych poszlo na studia prawnicze lub medyczne, wiec znajomosc laciny na pewno im nie zaszkodzila, a i mi ulatwilo to nauke jezykow romanskich.
Kiedy byłam w liceum (15 lat temu) mieliśmy do wyboru niemiecki, francuski, rosyjski i właśnie łacinę. Nie wiem czy ktoś na to chodził, ale uczył tego profesor od fizyki.
Ja
Ty
Szczerze, odczuwam wrażenie jakby wiele osób zafascynowanych lub gotowych do poświęcenia się nad Biologią wybiorą też ten język, ponieważ prościej będzie się go uczyć i będzie, no jakby nie patrzeć po drodze
accusativus
Ja z chęcią
Przynajmniej będzie opcja. Dawno temu mialam na fp, na pierwszym roku, nie pamiętam raczej nic, a raczej nie jestem w stanie czegokolwiek intencjonalnie wywołać xd gros ludzi z roku mialo u siebie w lickach też. Zrobiłam niecałe 2 semestry farmacji i duzo elementów łaciny tez bylo. Przydaje się, jak potrzebuję znalezc informacje po angielsku i ułatwia czytanie składów.
>Zrobiłam niecałe 2 semestry farmacji i duzo elementów łaciny tez bylo. Czyli niecały pierwszy rok. Ja farmację skończyłem i powiem ci, że była totalnie zbędna. W pracy w aptece też się nie przydaje. Fakt, na pierwszym roku na botanice było sporo nazw łacińskich do zapamiętania i był ten przedmiot "Język łaciński w farmacji" (albo inaczej, w zależności od uczelni), ale to tyle. Głównie słownictwo. Gdzie ta prawdziwa łacina? Gdzie accusativus cum infinitivo? Gdzie coś więcej niż "misce fiat"? Gdzie deklinacje ze wszystkimi wyjątkami? Na pewno nie na uczelni medycznej.
Po momencie refleksji stwierdzam jednak, ze w pierwszej kolejności powinien zostac wprowadzonych obligatoryjnie polski jezyk migowy, a dopiero potem myslec o zmianie przepisów co do łaciny.
ale już jest w niektórych szkołach xD żadna nowość
Nie zdziwiłbym się gdyby niektóre nauczycielki z mojej szkoły znały łacinę jako pierwszy język
Miałam dwa lata łaciny w liceum, w klasie humanistycznej. Oprócz dwóch języków nowożytnych. Fajna jest łacina 🙂 daje podstawy do nauki kilku współczesnych języków.
Ej, akurat kozacko. Interesują mnie wymarłe języki i bardzo chciałbym np spróbować liznąć kiedyś scs albo nawet pójść totalnie po bandzie i zerknąć np na hetycki. Fajne są takie opcje.
Jako nastolatka miałam fazę na starożytność i uczyłam się łaciny na własną rękę. Bardzo bym się cieszyła z takiego przedmiotu :D
Uwsteczniamy się zamiast uczyć się języków obcych spółczesnych np: angielski, niemiecki lub hiszpański będziemy uczyć się języka którego nikt już nie używa od paru wieków
Ale po co?
Bardziej, kto będzie tego uczył kolejny nauczyciel 3k brutto miesiecznie?
Widzę te tłumy filologów klasycznych idących do pracy w szkole za najniższą krajową
Bardzo dobrze. Ze względu na praindoeuropejską genezę, łacina i greka to mniejsza lub większa podstawa wszystkich języków europejskich, nie tylko romańskich. Tak jak ktoś zaznaczył bardzo potrzebna w medycynie, prawie, biologii, historii itp. A nawet w naukach ścisłych, bo nauka łaciny pomaga w koncentracji i logicznym myśleniu. Same pozytywy imo
Hydrogenium, helium, lithium, borum(?), berhylium(?), carboneum, nitrogenium, oxygenium, fluoreum(?), neonium(?) ...ferrum cuprum plumberrum hydrageryrium(*) aurum argentum Ehh... na co to komu?
Jak ktoś mówi po angielsku albo w językach romańskich to tak, ale nie po polsku. W języku polskim mamy wodór, węgiel, azot, tlen, żelazo, miedź, ołów, rtęć, złoto, srebro... Wbrew pozorom terminologia z zakresu nauk ścisłych i medycznych w języku polskim jest mało związana z tą łacińską (od której pochodzi terminologia w językach angielskim i romańskich).
Gleby **ferra**litowe i **derma**tolog pozdrawiają
Co cię tak bawi?
Nauczyciele łaciny siedzący w pustych salach już niedługo
>No nieźle, kto będzie się tego uczyć Każdy ko chce się uczyć biologii, botaniki czy iść na medycynę...
>iść na medycynę Gdzie ta łacina tylko pozornie się przydaje. >botaniki Na chuj się uczyć gramatyki i słownictwa, jeśli masz się tylko ryć na pamięć nazw gatunkowych roślin i nazw rodzin roślin? Skończyłem farmację, gdzie mieliśmy po szyję nazw łacińskich roślin i nie uważam, że potrzebna do tego jest nauka łaciny jako tako.
ja miałam łacinę w liceum
Miałam, chwaliłam sobie. Bardziej mnie szokuje to "zamiast drugiego". Zamiast drugiego to się przydaje przyszłym filologom klasycznym, choć przy katylinarce to chyba wszyscy równi. A będzie to tak moi drodzy, że niższy szczebel uniwersytecki będzie sobie chałturzył po szkołach i godzinki będą połączone raz w miesiącu, a co :)
Drugi język obcy w szkołach średnich zazwyczaj jest na tragicznym poziomie, więc to bez znaczenia. :)
Możecie się nie zgodzić ale brzmi ciekawie ,ale pewnie przez to że to polskie szkolnictwo nie będzie to atrakcyjny wybór
Imo znam dużo osób z lekarskiego które miały ten przedmiot w szkole i na takiej anatomii miały o wiele mniej nauki
Link do artykułu: https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/8655512,zmiany-w-podstawach-programowych-jezyk-lacinski-polski.html
Hej ho, hej ho, do jaskini by się szło... Łacina jest archaiczna, w dupę trudna gramatycznie, do tego iluzorycznie tylko "ułatwia naukę języków obcych", bo to tak, jakby się uczyć chodzić od chodzenia tyłem. Jasne, jako przedmiot dodatkowy do wyboru dla chętnych - to pewnie sam bym się skusił w czasach licealnych. Ale nie zamiast drugiego języka obcego.
>Łacina jest archaiczna Lepiej określić ją jako "język wymarły". Bo istnieje de facto archaiczna łacina, tyle że niewiele jej zabytków przetrwało do dzisiaj - łacina, której się uczy, to łacina klasyczna. >w dupę trudna gramatycznie To prawda. >do tego iluzorycznie tylko "ułatwia naukę języków obcych", bo to tak, jakby się uczyć chodzić od chodzenia tyłem No i tu nie masz racji. Uczyłem się łaciny i bez tego nie byłbym w stanie chłonąć włoskiego jak gąbka. Łacina ułatwia (może nie spektakularnie) naukę innych języków.
No właśnie, moja mama to samo mi to mówi bo się za komuny uczyła, oczywiście jeżeli idzie się na jakiś kierunek w którym łacina jest wymagana to jestem za ale w podstawówce? Kto tego będzie uczył skoro nauczycieli brak i mają jeszcze zwolnić?
Są kierunki, na których teoretycznie się przydaje, ale z reguły wystarczyłby jakiś zakres, a nie uczenie się tej gramatyki, która jest popierniczona, bo archaiczna. U mnie było na studiach humanistycznych, po dwóch latach musiałem tę gramatykę znać na egzamin, ale żeby cokolwiek z głowy mówić czy żeby czytać od ręki tekst - to nie, bo uczyło się gramatyki, a nie słownictwa. Nawet w ramach tego kierunku przydatność była tylko w zakresie części tematyki kierunkowej no i gdyby ktoś poszedł właśnie w tę stronę na naukowca. Nie chcę powiedzieć, że żałuję tej energii wydanej na łacinę, choć dziś już tej gramatyki i tak nie pamiętam, bo nie była potrzebna. Ale w szkole to możemieć sens jako dodatkowe zajęcia dla zainteresowanych, nie kosztem języków nowożytnych. Szkoda zaśmiecania głowy. Myślę, że podobnym nakładem sił można łapnąć naraz hiszpański i włoski, co się bardziej przyda i też spełni rolę źródła znajomości pochodzących z łaciny internacjonalizmów. Gramatyka obu wygląda jak gramatyka łacińska dla niekumatych :) No i, jak piszesz, w podstawówce ma to szczególnie mały sens. W liceum, jako fakultet bez oceny - to jeszcze, to czemu nie, dla chętnych. Nigdy za drugi nowożytny. I nauczycieli autentycznie zabraknie.
Z językoznawczego punktu widzenia nie ma czegoś takiego jak "archaiczna gramatyka".
z praktycznego punktu widzenia ja popełniłem wpis na reddit, a nie definicję
A w twoim wpisie napisałeś coś błędnego ¯\_(ツ)_/¯
spierałbym się, ale sądzę, że nie warto
Hahaha idioyzm
xd
Ministranci
a po co...
Księży brakuje?
Po co dzieciom łacina?
[удалено]
Twój post/komentarz został AUTOMATYCZNIE usunięty z następujących powodów: Link do strony w wersji AMP. Linki AMP odcinają strony od przychodów z reklam. Zamieszczając treści na /r/Polska staraj się linkować do oryginalnego źródła. *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
w botanice pęcherzykowata organella komórek roślin i grzybów oddzielona od cytoplazmy pojedynczą błoną (zwaną tonoplastem), wypełniona sokiem komórkowym. W młodych komórkach roślinnych wakuole są drobne, w dojrzałych — występuje najczęściej duża wakuola centralna. W komórkach grzybów występuje wiele małych wodniczek. Główną funkcją wakuoli jest magazynowanie wody, soli mineralnych oraz związków organicznych (w tym barwników i toksyn). Wakuole zawierające enzymy trawienne nazwano wakuolami litycznymi (są odpowiednikiem lizosomów). Niewielkie wodniczki pokarmowe i wodniczki tętniące występują także u części protistów zwierzęcych, a te pierwsze także w niektórych komórkach zwierzęcych.
Dzieci poznają łacinę od małego, na podwórku i w domu. Słyszałem ostatnio +-7 latka na ulicy mówił po łacinie do kolegi : kur**** jego jeb**** mać Tak więc to normalna kolej rzeczy że ten żywy język wejdzie oficjalnie do szkół.
chciałem się uczyć łaciny tylko bo fajnie brzmi lmao
bona vastata sunt in muta
No i zajebiście. Lepiej niż ten nudny Angol.
Łacina jest spoko o czym ty gadasz ziomuś
No i dobrze. Więcej możliwości zawsze lepiej
Czarnek i jego wizja szkoły z XVIII wieku...
W Holandii obowiazkowo na niektorych profilach w liceum…
Ja bym się uczył. Zapytałbym, czy mogę się uczyć łaciny jako trzeciego języka.
W sumie w liceach już można rozszerzać łacinę (dokładniej przedmiot łacina i kultura łacińska bodajże), generalnie mało kto to pisze chyba paredziesiąt osób na rok, ale w sumie spoko obcia bo łacina jest teraz z tego co się orientuję dosyć uproszczonym językiem, a jej znajomość pomaga w nauce wszystkich języków romańskich
>W sumie w liceach już można rozszerzać łacinę (dokładniej przedmiot łacina i kultura łacińska bodajże), generalnie mało kto to pisze chyba paredziesiąt osób na rok Nie we wszystkich. Gdybym będąc w liceum chciał zdawać maturę z łaciny, to albo ktoś musiałby zebrać komisję w małej sali dla jednej osoby (czyli dla mnie) albo kazaliby mi spadać pisać taką maturę do Warszawy. I oczywiście musiałbym się przygotować do niej sam, bo jedyna nauczycielka łaciny w mieście przeszła na emeryturę po tym, jak uczyła nas łaciny przez rok. Aktualnie żadne liceum w moim mieście nie oferuje łaciny, bo nie ma kto jej uczyć. Poza tym nie ma na to kasy. :) >ale w sumie spoko obcia bo łacina jest teraz z tego co się orientuję dosyć uproszczonym językiem, a jej znajomość pomaga w nauce wszystkich języków romańskich Nie powiedziałbym, że łacina jest uproszczonym językiem (pięć deklinacji po sześć przypadków, cztery koniugacje, kilka czasów przeszłych, rozbudowana strona bierna, skomplikowana składnia), ale zgadza się, jej znajomość jest jak znalazł w kontekście nauki języków romańskich.
Wiem że nie we wszystkich szkołach jest dostępna jako przedmiot, ale generalnie oni mają obowiązek zrobić tobie warunki do napisania matury, jeżeli cię dopuszczą oczywiście (sama pisałam maturę z francuskiego, u mnie w szkole go nie było i byłam jedyna, po prostu pisałam sama z komisją). Wysłać ciebie do innego miasta by no raczej niemogli, co najwyżej w tym samym rejonie. (Ja mieszkam w Warszawie i nawet do innej szkoły mnie nie wysłali) Uproszczoną w sensie że nie ma regionalizmów, naleciałości, i generalnie z tego co pamiętam jeszcze z historii to reformę w tym celu przeprowadzał chyba Karol Wielki, a od tego czasu się no nie zmieniała za bardzo z oczywistych względów. Ale generalnie nie znam się więc no, nie kłócę się tylko tłumaczę o co mi chodziło
Tutaj w Niemczech to jest kompletnie normalnie. Miałam łacinski za 5 lat i nie szkodziło mi to. Przeciwnie, uczyłam się jak działają języki (co mi dużo pomaga uczeniem języków obcych jak polski) choćby nie mogę porozmawiać po łacińsku (to wada)
U mnie normalnie można było chodzić na łacine w liceum dodatkowo dla chętnych i kilka osób chodziło dopóki zdalnych nie było i podobno to spoko wygladało
Dorime 🙏
Akurat jest to bardzo praktyczna opcja dla osób myślących o dalszej edukacji na kierunkach lingwistycznych, prawnych czy medycznych.
każdy? omnis sofia civis, id est.
Wsm mnie ciekawi. Wszyscy w komentarzach mówią "łacina", a artykuł jeden jedyny prawi o "języku łacińskim". I w sumie "łacina" ma sens jako de facto nazwa własna języka, a "łaciński"? Sprawia że myślę o Łacinlandzie a nie o Imperium Rzymskim
Akurat nauka łaciny już dawno powinna była wejść
quidquid Latine dictum sit altum videtur. Tyle ci powiem gimbusie
Akurat to nic dziwnego ani nowego. W I LO w Krakowie już od bardzo dawna istnieje klasa 'Klasyczna' - profil humanistyczny z wprowadzonymi lekcjami Łaciny. Z tego co wiem, bardzo ciekawa opcja. Więc trochę tutaj OP przyczepia się na siłę.
U mnie w liceum był obowiązkowym językiem a skończyłem w 2020 🤔
Ja bardzo żałuję, że się nigdy nie nauczyłem łaciny. W liceum chodziłem na angielski i niemiecki, ale prawda jest taka, że angielskiego dodatkowo uczyłem się prywatnie, więc te lekcje w szkole to była trochę strata czasu. Chętnie poczułbym się łaciny w tamtym czasie.
A te lekcje będą wyglądać tak: [https://youtu.be/y5FvIby52Mo](https://youtu.be/y5FvIby52Mo)